Legendarny Ronaldo rozjuszony. "Mamy już dość! Największa kradzież w historii"

"To, co się stało, jest niedopuszczalne! Mamy już tego dość! To jest profesjonalny futbol i żądamy wyjaśnień" - napisał Ronaldo Luis Nazario de Lima na Twitterze. Legendarny Brazylijczyk, a obecnie właściciel Realu Valladolid wyraził niezadowolenie po kontrowersjach sędziowskich w meczu z Sevillą (0:3). Arbiter nie uznał gola dla gospodarzy, co może przesądzić o ich spadku z La Liga.

Do wielkich kontrowersji doszło w niedzielnym meczu La Liga pomiędzy Realem Valladolid a Sevillą. Ostatecznie goście wygrali 3:0 po golach Rafy Mira, Papu Gomeza i Jesusa Corony, ale spotkanie mogłoby zupełnie inaczej się potoczyć, gdyby nie fatalny błąd sędziego. Niewykluczone, że zaważy on na spadku Realu. 

Zobacz wideo Sposób na patologię w polskiej piłce

Ronaldo Nazario wściekły na sędziego. "Mamy już tego dość"

W końcówce doliczonego czasu pierwszej połowy gospodarze wykonywali rzut rożny. Piłkę dośrodkowano w pole karne, ale strzał jednego z zawodników Realu został zablokowany. To nie był koniec tej akcji. Futbolówka trafiła pod nogi Escudero, ten huknął z dystansu, a piłka zatrzepotała w siatce. Gospodarze nie cieszyli się długo z trafienia, ponieważ arbiter główny, Ortiz Ariaz, anulował gola. Gdy futbolówka zmierzała w światło bramki, sędzia gwizdnął i zakończył pierwszą połowę, co wzbudziło wielkie kontrowersje

Na murawie zrobiło się ogromne zamieszanie. Gospodarze podbiegli do arbitra, by wymusić na nim zmianę decyzji. Jeden z asystentów trenera dostał nawet czerwoną kartkę. Wściekły po meczu był również Ronaldo Luis Nazario de Lima, a więc właściciel Realu.

"To, co stało się dziś w Zorrilla, jest niedopuszczalne! Do tej pory milczeliśmy. Staraliśmy się pokazać nasze niezadowolenie oficjalnymi środkami, takimi jak spotkania czy też petycję, by uniknąć publicznego nagłośnienia sprawy. Ale mamy już tego dość! To jest profesjonalny futbol i żądamy wyjaśnień" - apelował Ronaldo na Twitterze.

Brazylijczyk był tym bardziej wściekły na sędziego, że jego błąd może ostatecznie zaważyć na losach drużyny. Obecnie Real zajmuje odległe 17. miejsce i tylko punkt dzieli go od strefy spadkowej, a do końca rywalizacji pozostały jeszcze cztery kolejki. 

Więcej treści sportowych na stronie głównej Gazeta.pl

"Błędy o takim wymiarze, mogą zmienić cały sezon. Ale niech jedno będzie jasne. Nie szukamy wymówki. Będziemy walczyć ze wszystkimi do końca, ponieważ jesteśmy Realem Valladolid. Nasz zespół, nasi fani i nasze miasto dali z siebie wszystko. Nikt nam tego nie odbierze" - zakończył. Oznaczył też oficjalne konto La Liga oraz hiszpańskiej federacji, by zareagowały na kontrowersje. 

Ekspert broni arbitra. "Kwestia pecha"

Na Ortiza Ariaza wylała się fala hejtu. Dziennikarze portalu sportbible.com nazwali nawet jego błąd "największą kradzieżą, jaką kiedykolwiek widziano w piłce nożnej". Mimo wszystko w jego obronie stanął ekspert ds. sędziowania w Hiszpanii Alfonso Perez Burrull. Specjalista podkreślił, że arbiter poprawnie ocenił sytuację i miał prawo zakończył pierwszą połowę. - To, co się stało, jest kwestią pecha, ale akcja była dobrze interpretowana - podkreślił. 

Więcej o: