Cztery ostatnie ligowe mecze Barcelony to zaledwie pięć punktów, na co złożyła się wygrana z Atletico Madryt (1:0), remisy z Gironą i Getafe (po 0:0) oraz porażka z Rayo Vallecano (1:2). W zasadzie jedynym plusem meczu z Rayo był pierwszy gol Roberta Lewandowskiego od trzech tygodni. Real Madryt wykonał swoje zadanie w tej kolejce Primera Division, pokonując 4:2 Almerię m.in. po hat-tricku Karima Benzemy. Robert Lewandowski mógł na to odpowiedzieć w starciu z Realem Betis na Spotify Camp Nou.
Początek meczu nie wskazywał na to, że Barcelona szybko zacznie strzelaninę. Sytuacja Realu Betis skomplikowała się w 12. minucie, gdy Luiz Felipe musiał opuścić boisko z powodu kontuzji. W jego miejsce wszedł Edgar Gonzalez. Podopieczni Xaviego szybko wykorzystali tę szansę za sprawą dośrodkowania Raphinhi i celnego uderzenia piłki głową przez Andreasa Christensena. Później już było tylko gorzej dla Betisu, bo Edgar szybko złapał dwie żółte kartki i osłabił drużynę. W to graj Barcelonie.
Długo trzeba było czekać na jakąkolwiek okazję ze strony Roberta Lewandowskiego. Polak głównie cofał się do rozgrywania, szukał gry z kolegami, zwykle ustawiony daleko od pola karnego Betisu. Pojawiły się też dwie straty w środku pola, z których wyszły okazje dla Betisu. Ale kiedy pojawiła się okazja do strzelenia gola, to Lewandowski błyskawicznie z niej skorzystał. Gavi świetnie podał do Julesa Kounde, a Francuz obsłużył Polaka znakomitym podaniem. Rui Silva nie miał szans na skuteczną reakcję.
W 41. minucie było 3:0 dla Barcelony. Sergio Busquets zagrał świetną piłkę do Raphinhi, ale na początku sędzia dopatrzył się spalonego. Po dłuższej analizie VAR-u wszystko już było jasne. Betis był fragmentami kompletnie bezradny, co zapowiadało kanonadę i ekskluzywny trening strzelecki w drugiej połowie.
Barcelona szukała kolejnych goli w drugiej połowie, m.in. za sprawą Roberta Lewandowskiego. Polak miał szansę idealnie otworzyć drugą część, ale jego strzał był niecelny. Przy jednej z sytuacji trafił w słupek. Nie mógł też narzekać na brak podań ze strony kolegów, bo Pedri potrafił go świetnie obsłużyć, ale brakowało wykończenia. Barcelona strzeliła czwartego gola w 82. minucie ze sporą pomocą Guido Rodrigueza. Kibice klubu z Katalonii doczekali się też debiutu 15-letniego Lamine Yamala, który wszedł za Gaviego. Nastolatek mógł też strzelić pierwszego gola po błędzie Martina Montoyi, ale trafił w bramkarza Betisu.
Real Betis nie miał zbyt wielu możliwości, by stworzyć zagrożenie pod bramką Barcelony. Najważniejszym momentem było wejście 41-letniego Joaquina, który grał po raz ostatni na Camp Nou, ponieważ z końcem sezonu kończy karierę. Kibice żywiołowo zareagowali na wejście Hiszpana, oklaskując go. Legenda Betisu nie była jednak w stanie dokończyć meczu ze względu na problem z kolanem, przez co Real kończył tę rywalizację w dziewiątkę.
Dzięki wysokiej wygranej nad Realem Betis Barcelona utrzymuje status quo w tabeli ligi hiszpańskiej i wciąż ma jedenaście punktów przewagi nad Realem Madryt. Dodatkowo Lewandowski nieco odskoczył Benzemie w klasyfikacji strzelców - po tej kolejce Polak ma 19 goli, a Francuz 17.
FC Barcelona zagra w kolejnym meczu ligi hiszpańskiej z Osasuną. To spotkanie odbędzie się we wtorek 2 maja o godz. 19:30.