Lewandowski nie kłamał. W Barcelonie wiedzą, co oznacza powrót Messiego. "Nie jest głupi"

Bartłomiej Kubiak
- Robert Lewandowski nie jest głupi i wie, że granie w piłkę w jednej drużynie z kimś takim jak Leo Messi, byłoby tylko z korzyścią dla niego - mówi w rozmowie ze Sport.pl Ivan San Antonio, dziennikarz katalońskiego "Sportu", który na co dzień zajmuje się Barceloną.

Bartłomiej Kubiak: Jak bardzo realny jest powrót Leo Messiego do Barcelony?

Ivan San Antonio, dziennikarz katalońskiego "Sportu": Dobre pytanie. Na pewno jego powrót wcale nie jest przesądzony i aż tak prosty, jak wielu może się wydawać. Przede wszystkim mam tu na myśli perspektywę Barcelony, która ma wiele spraw do załatwienia i naprawienia. Najważniejsze to oczywiście przestrzeganie zasad finansowego fair play. By realnie myśleć o pozyskaniu Messiego, Barcelona musi w tym momencie zmniejszyć budżet na płace i transfery o 200 mln euro. Jeśli tego nie zrobi, może zapomnieć o Messim. To kluczowa sprawa. Druga - to relacje między Messim i Joanem Laportą. One - delikatnie mówiąc - nie są najlepsze po tym, jak Messi był zmuszony opuścić klub trzy lata temu. Odbudowanie zaufania będzie bardzo trudne, choć wiadomo, że obaj są dorośli i to może się udać. Tu dochodzimy do trzeciej kwestii, czyli do samego Messiego, który wysyła sygnały, że chciałby wrócić do Barcelony, ale myślę, że tak naprawdę nie podjął jeszcze decyzji, waha się. Moim zdaniem czeka teraz na ruch ze strony klubu, czyli przede wszystkim na ogarnięcie kwestii finansowych, ale też na kontakt bezpośrednio od Laporty.

Zobacz wideo Ojrzyński: W polskiej lidze jest kilku zawodników, którzy mogliby Messiego postawić do pionu

Zakładając, że Messi wraca do Barcelony. Co jego powrót oznaczałby dla Roberta Lewandowskiego?

- Same dobre rzeczy.

Czyżby? Bo ja czytam także o złych. O tym, że Messi podobno zażądał od Barcelony, że jeśli wróci, to chce grać jako środkowy napastnik, czyli na pozycji zajętej teraz przez Lewandowskiego.

- Nie no, bez przesady. Robert nie jest głupi i wie, że granie w piłkę w jednej drużynie z kimś takim jak Messi, byłoby tylko z korzyścią dla niego. Zresztą kilka tygodni temu powiedział nawet o tym publicznie. Że liczy na to, iż w przyszłym sezonie zagra z Messim razem w Barcelonie. Przecież to oczywiste, że każdy piłkarz - a tym bardziej napastnik - chce mieć obok siebie kogoś takiego jak Messi. Kogoś, kto sprawia, że sam stajesz się jeszcze lepszy. Rośniesz. Jak w PSG urósł przy Messim choćby Kylian Mbappe, który wiadomo, że jest wybitny, ale też dużo zyskał na tej współpracy. Uważam, że na powrocie Messiego do Barcelony skorzystają wszyscy. Nie tylko Messi, ale też Lewandowski i inni gracze.

Widzisz na boisku miejsce dla Lewandowskiego i Messiego?

- No jasne! Oczywiście też widzę, że wiele osób martwi się, co stanie się z Lewandowskim, jeśli Messi wróci do Barcelony. Szczerze? Trochę tego nie rozumiem. Przecież każdy piłkarz chce mieć Messiego po swojej stronie. Tym bardziej ktoś taki jak Lewandowski. Jestem pewien, że dwóch graczy z takim talentem może w doskonały sposób się uzupełniać. Nie sądzę, by Lewandowski kłamał, kiedy mówił, że liczy na to, iż zagra z Messim w przyszłym sezonie. Jestem wręcz przekonany, że jest tym podekscytowany i czeka na niego. Przede wszystkim na jego podania w trakcie meczów, które sprawiłby, że jego życie napastnika stałoby się o wiele łatwiejsze i przyjemniejsze.

Ostatnio zbyt przyjemne nie jest.

- No nie jest.

Co się dzieje z Lewandowskim?

- Nic się nie dzieje. Lewandowski zaczął bardzo dobrze w Barcelonie, zdobywał mnóstwo bramek. Z 18 golami wciąż jest liderem klasyfikacji strzelców, którą pewnie wygra. W pierwszej części sezonu strzelał dużo, od razu był kluczowym zawodnikiem, ale teraz też jest ważny. A może nawet ważniejszy niż wcześniej.

Co masz na myśli?

- To, że problemem Barcelony nie jest Lewandowski, a to, co dzieje się wokół niego. Polecam spojrzeć na to w ten sposób. Zobaczyć, że jego koledzy nie prezentują ostatnio futbolu, jakiego potrzebuje Lewandowski. Nie kreują mu zbyt wielu okazji, nie dostarczają piłek w pole karne. A jeśli dostarczają, to najczęściej w przypadkowy sposób, jak to miało miejsce w ostatnim meczu z Rayo Vallecano (1:2), w którym Lewandowski w końcu się przełamał. To była przypadkowa piłka, żadna tam wypracowana akcja. Jeśli już, to Lewandowski sam próbuje coś tworzyć. Cofa się do drugiej linii, traci energię i siły, których później brakuje mu pod bramką. Zerknij sobie na ostatnie mecze i zobacz, w których tercjach boiska się porusza. Że to nie jest pole karne, a często to nawet nie jest okolica pola karnego. Ja wiem, że ostatnio nie strzela aż tylu goli - bo każdy to wie - ale to wciąż jest najlepszy napastnik La Liga. W kolejnym sezonie to się nie zmieni. Bez względu na to, czy będzie grał z Messim, czy bez niego. Choć oczywiście lepiej dla wszystkich, gdyby grali ze sobą razem.

Nie martwi cię to, że Lewandowski w tym roku nie jest aż tak skuteczny, jak na początku sezonu?

- Martwi, ale nie tyle w kontekście Lewandowskiego, ile w kontekście jego kolegów - Barcelony jako drużyny. OK, było w tym roku wiele spotkań, w których Lewandowski nie strzelił gola, ale nie strzelił dlatego, że reszta zespołu niespecjalnie mu w tym pomogła.

Jak duży wpływ na formę Lewandowskiego w ostatnich tygodniach miały kontuzje Pedriego i Dembele?

- Bardzo duży. Barcelona to nie jest zespół, który ma długą ławkę rezerwowych i zbudowany jest wokół jednej gwiazdy. Jeśli wypada ktoś taki jak Pedri, Dembele czy de Jong, który ostatnio też przez miesiąc leczył kontuzje, widać to od razu. Ich nieobecność odbija się na Lewandowskim, który potrzebuje wokół siebie dobrych, szybkich i kreatywnych piłkarzy, by z nimi u boku samemu grać jeszcze lepiej. Czyli tak samo, jak na początku sezonu, kiedy razem z nimi w składzie zdobywał bramkę za bramką.

Ostatnio Lewandowski nie zdobywa tych bramek zbyt wiele, ale Xavi, trener Barcelony, niemal przy każdej okazji go broni - mówi, że w końcu Lewandwoski wróci do strzelania, a poza tym pracuje dla drużyny, wykonuje dużo innej istotnej pracy na boisku. Zgadzasz się z nim?

- Tak, w pełni. Wróćmy choćby do ostatniego meczu z Realem, w którym Lewandowski nie strzelił gola, Barcelona przegrała 0:4, ale mimo to Lewandowski był jednym z najlepszych zawodników na boisku. Takich meczów - trudnych dla niego - było w tym roku znacznie więcej. Wiadomo: Robert jest napastnikiem i musi strzelać gole, aby kibice byli z niego dumni. Sam też chce strzelać w każdym meczu i ja to doskonale rozumiem. Ale poza golami trzeba docenić jego pracę dla zespołu. W defensywie, ale też w ofensywie, gdzie ściąga na siebie uwagę obrońców i otwiera przestrzenie innym zawodnikom. Xavi to widzi i ja też to widzę. To, co robi Lewandowski, jest bardzo ważne dla zespołu, bo wtedy gole mogą strzelać Pedri, Raphinha lub inni gracze. Sugerowałbym to docenić i aż tak bardzo nie przejmować się tym, że Lewandowski ostatnio nie strzela w każdym meczu. Myślę, że to kwestia czasu, kiedy znowu zacznie regularnie zdobywać bramki.

Jak z perspektywy całego sezonu oceniłbyś inwestycję w Lewandowskiego - biorąc pod uwagę to, co daje drużynie, ile ma lat i jak długo ma ważny kontrakt?

- Mam to zrobić w skali 1-10?

Może być.

- No to na 7,5.

Czyli nieźle.

- Nieźle, ale to ocena, której się spodziewałem. Dla mnie nie jest żadnym zaskoczeniem, że Lewandowski zdobył tyle bramek. Myślę, że sam też jest całkiem zadowolony z tego sezonu. Może niekoniecznie z ostatnich meczów, ale o tym już trochę mówiłem, że koledzy mu tego nie ułatwiają. A gra w Barcelonie to nie tylko strzelanie goli, bo jest wiele innych rzeczy, z których Lewandowski musi się wywiązywać. No i się wywiązuje. Poza tym to dopiero jego pierwszy sezon w Barcelonie. Po 12 latach, które spędził w Niemczech. Taka zmiana nigdy nie jest łatwa. Kibice Barcelony doskonale o tym wiedzą, bo w przeszłości było wielu piłkarzy, którzy pojawili się w klubie i nie byli w stanie grać na tak wysokim poziomie, jak w swoich poprzednich. Dlatego "7,5" to moim zdaniem odpowiednia ocena dla Lewandowskiego za ten sezon, choć chętnie dałbym mu więcej. Nawet "dziewiątkę", którą nosi na plecach, gdyby Barcelona osiągnęła coś w pucharach. Zobaczymy, co wydarzy się w następnym sezonie. Liczę, że będzie lepszy niż obecny.

Już tylko totalna katastrofa mogłaby sprawić, że Barcelona w tym sezonie nie zdobędzie mistrzostwa.

- Tak, to byłaby totalna katastrofa - dobrze to ująłeś. Nawet nie chce sobie tego wyobrażać. Oj nie! Ale spokojnie: nie sądzę, że to się wydarzy. 11 punktów przewagi nad Realem, 21 do zdobycia. Zostało siedem meczów, z czego cztery u siebie: z Betisem, Osasuną, Realem Sociedad i Mallorką. Wystarczy więc wygrać cztery mecze na Camp Nou i Barcelona będzie świętować tytuł. Choć sądzę, że to nastąpi wcześniej. Że na trzy kolejki przed końcem sezonu już będzie mistrzem.

Więcej o:
Copyright © Agora SA