Za Joanem Laportą, prezydentem FC Barcelony, nerwowe dni, w którym musiał tłumaczyć się ze "sprawy Negreiry" - klub ze stolicy Katalonii opłacał byłego wiceprzewodniczącego sędziów przez kilkanaście lat. Przedstawiciel Barcy najpierw zwołał konferencję prasową, a później udał się na spotkanie z Aleksandrem Ceferinem, prezydentem UEFA, aby przedyskutować z nim sprawę ewentualnych sankcji.
Joan Laporta chciał osobiście wyjaśnić wszystkie wydarzenia, w którym sam brał udział, gdyż to również za jego pierwszej kadencji - lata 2003-2010 - Barca opłacała sędziego. Według katalońskiego dziennika "SPORT" wrażenia były dobre. W klubie z Camp Nou nie chcą zapeszać, ale panuje optymizm i wiara, że najwyższy europejski organ nie ukarze ich tego lata. UEFA będzie czekać na wyjaśnienie sprawy w sądzie.
Barca przez cały czas dawała jasno do zrozumienia, że w żadnym wypadku nie dochodziło do kupowania sędziów i że prokuratura nawet ich o to nie oskarżała. Zaplanowany szczyt z Ceferinem był trzecim, finałowym krokiem Laporty w jego ofensywy medialnej w "sprawie Negreiry". Najpierw zabrał głos na wcześniej wspomnianej konferencji prasowej, potem pojechał do La Ligi, by porozmawiać o tym ze wszystkimi prezesami klubów, a na koniec zwrócił się do prezesa UEFA. Ostatecznym odczuciem płynącym ze spotkania z Ceferinem jest to, że Europejska Federacja Piłkarska zamierza poczekać i zachować dyskrecję, z dala od oświadczeń, które wcześniej wygłosił jej przewodniczący.
UEFA nie chce karać klubu, w dodatku jednego z największych na Starym Kontynencie, bez uprzedniego poparcia w postaci orzeczenia sądu. W grę wchodzi wiele interesów ekonomicznych i Ceferin zrozumiał, że nie należy działać gwałtownie - wcześniej mówiło się nawet o wykluczenie Barcelony z przyszłej edycji Ligi Mistrzów.
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!