W poniedziałek Joan Laporta, prezydent FC Barcelony, zwołał konferencję prasową. Miał na niej wyjaśnić aferę w sprawie Jose Marii Enriqueza Negreiry, byłego wiceprzewodniczącego Komitetu Technicznego Sędziów, któremu Barca miała płacić przez kilkanaście lat. Zamiast tego mieliśmy stawianie się w roli ofiary oraz festiwal ataków w kierunku Realu Madryt.
- Chcę odnieść się do klubu, który twierdzi, że czuje się skrzywdzony - zaczął Laporta. - Oni dołączyli do kampanii nienawiści, mimo że to klub, który zawsze był faworyzowany przez sędziów. To reżimowy klub, który zawsze był blisko władzy politycznej i gospodarczej. W ciągu siedmiu dekad ludzie odpowiedzialni w komitetach to byli partnerzy lub byli dyrektorzy Realu Madryt. To ten klub chciał wejść w spór prawny. Mam nadzieję, że proces ujawni, jak Real Madryt był faworyzowany na przestrzeni lat. Instytucjonalnie relacje między klubami są napięte - powiedział prezydent klubu z Camp Nou.
Tak mocne słowa naturalnie spotkały się z odpowiedzią ze strony "Królewskich", którzy nie zamierzali milczeć. Poprzez wideo transmitowane w telewizji klubowej, a później w mediach społecznościowych, ustosunkowali się do słów Laporty, który stwierdził, że byli "drużyną reżimu". Wskazują szereg historycznych faktów, które łączą FC Barcelonę z generałem Franco, wskazując, jakoby to ona była bardziej powiązana z dyktatorem, który rządził w Hiszpanii blisko czterdzieści lat w ubiegłym stuleciu.
W filmie wyjaśniono, że to klub z Katalonii odznaczył generała trzema medalami i został on honorowym członkiem klubu w 1965 roku. To również minister generalny rządu Franco, Jose Soliz Ruiz, otworzył Camp Nou, a Barcelona trzykrotnie została uratowana przed bankructwem dzięki rekwalifikacjom dokonanym przez Franco. Przypominają też o ośmiu mistrzostwach i dziewięciu Copa del Generalisimo (dzisiejszy Puchar Króla) zdobytych przez Barcelonę podczas reżimu, dodając, że Real Madryt potrzebował 15 lat, aby wygrać ligę.
Na koniec materiału przypomniane zostały słowa legendarnego piłkarza, a później prezydenta "Los Blancos", Santiago Bernabeu, którego imieniem jest nazwany stadion klubu - "Kiedy słyszę, że Real Madryt był drużyną reżimu, to sprawia, że mam ochotę nasrać na ojca osoby, która to mówi". Wszystko zaczyna i wieńczy napis z pytaniem "kto jest klubem reżimu?".
Napięcia w gabinetach wynagradzają brak emocji w lidze, w której walka pomiędzy Barceloną a Realem jest praktycznie rozstrzygnięta. Liderujący Katalończycy mają jedenaście punktów przewagi nad "Królewskimi".
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!