Konflikt FC Barcelony z szefem La Liga Javierem Tebasem trwa w najlepsze, poczynając od kwestii założenia Superligi, której jednym z głównodowodzących jest prezydent Barcy Joan Laporta, kończąc na możliwościach transferowych klubu ze stolicy Katalonii, konsekwentnie ograniczanych przez władze ligi, które argumentują to problemami finansowymi Barcy.
Sam Tebas w niejednym wywiadzie zdążył też przekazać, że kibicuje Realowi Madryt. Kilka miesięcy temu stwierdził też, że z tego względu woli Karima Benzemę od Roberta Lewandowskiego. Jak można łatwo się domyślić, w Katalonii skrzętnie korzystają z tych stwierdzeń, oskarżając szefa La Liga, że rozmyślnie działa przeciwko Barcelonie.
Jedną z takich osób jest Albert Perrin, były wiceprezydent FC Barcelony w latach 2005-10, z czasów pierwszej kadencji Joana Laporty.
- Tebas jest antybarcelonistą do szpiku kości. To historyczny wróg, który teraz ma władzę, coraz większą - stwierdził Perrin w wywiadzie dla radia "Cadena SER".
- Patrząc na historię, Barcelona zawsze miała wielu wrogów. Wewnątrz i na zewnątrz własnego środowiska. Nie pamiętacie już tematu Leo Messiego? Tebas, gdy jeszcze nie miał żadnej władzy, robił wszystko, aby nie można było go zgłosić. Musieliśmy się sporo nacierpieć - przypomniał były działacz Barcy o sytuacji z 2004 roku, gdy Javier Tebas jako doradca prawny klubu Deportivo Alaves robił bardzo wiele, aby FC Barcelona nie mogła zarejestrować do gry w pierwszej drużynie 18-letniego wówczas Lionela Messiego. Po niepowodzeniu starał się również o zawieszenie licencji młodziutkiego Argentyńczyka.
Albert Perrin, który jest prywatnie przyjacielem Joana Laporty, pozytywnie ocenił również początek drugiej kadencji Laporty na stanowisku prezydenta Barcy.
- Przejął tonący statek i wykonał bardzo trudną pracę, aby go sprowadzić na dobre tory. Nawet Florentino Perez nie zrobiłby tego lepiej - stwierdził stanowczo, wytaczając oskarżenia wobec poprzedniego zarządu klubu, który m.in. zablokował przebudowę Camp Nou według projektu bardzo znanego architekta Normana Fostera.
- Ci dranie, którzy weszli do klubu w 2010 roku, gdyby oni jeszcze zrealizowali projekt Fostera... Kosztował ponad 70 milionów euro, a go odrzucili i dziś jesteśmy tu, gdzie jesteśmy. Ostatnia historia tego klubu jest dość tragiczna - przyznał Perrin.
- Martwię się z powodu Laporty. Wykonuje ciężką i niewdzięczną pracę, a na jego drodze ciągle pojawiają się nowi wrogowie - zakończył były wiceprezydent Barcelony.