Hiszpanie reagują na konflikt w Barcelonie. Bez Lewandowskiego "kolejny bałagan"

"Kolejny bałagan w Barcelonie" - tak spięcie z meczu FC Barcelony z Valencią skomentował hiszpański "AS". Pod nieobecność Roberta Lewandowskiego piłkarze pokłócili się o to, kto powinien wykonywać rzut karny. Skończyło się - jak zwykle w takich sytuacjach - pudłem.

Robert Lewandowski z powodu kontuzji nie mógł zagrać w niedzielnym meczu ligowym z Valencią. FC Barcelona co prawda poradziła i wygrała 1:0, ale absencja Polaka tym razem była mocno odczuwalna. Chodzi o sytuację z rzutem karnym. Doszło bowiem do pewnej sprzeczki, która już w Hiszpanii odbija się głośnym echem.

Zobacz wideo Piotr Żyła mistrzem świata! Austriacy nie mogą się pogodzić. "Parodia"

Pokłócili się o rzut karny. Kłopoty FC Barcelony pod nieobecność Lewandowskiego

Lewandowski w FC Barcelonie jest wręcz etatowym wykonawcą rzutów karnych. Gdy tylko jest na murawie, nikt nie ma wątpliwości, że to właśnie on powinien wykonywać jedenastkę. A pierwsze problemy pod jego nieobecność pojawiły się bardzo szybko. W meczu z Valencią sędzia wskazał na jedenasty metr po zagraniu ręką w polu karnym Hugo Guillamona, zapanował - jak to określił "AS" - "kolejny bałagan".

Jak podał dziennik, pierwszym w hierarchii do wykonywania rzutów karnych zaraz za Lewandowskim jest Ferran Torres. To właśnie on chwycił piłkę i przymierzał się do strzału. Jego pozycję w drużynie zakwestionował jednak Ansu Fati, który usilnie prosił, aby mu odstąpił. Pomiędzy piłkarzami wywiązała się kłótnia. Torres postawił na swoim i... trafił w słupek.

Gromy na Fatiego i Torresa. "Szalał za piłką"

Na stadionie rozległy się gwizdy. Torres nie ma bowiem ostatnio najlepszej prasy. Spięcie z Fatim z pewnością nie dawało mu psychicznego komfortu. Zresztą to 20-latek poniósł konsekwencje. Chwilę później został zmieniony. Dobrego zdania o jego grze i zachowaniu nie miała również "Marca". - Nawet nieobecności Lewandowskiego, która w teorii powinna mu pomóc, nie potrafi wykorzystać. W pięciu meczach, w których Polak nie wystąpił w lidze i pucharze, Fati nie strzelił gola. W ciągu 55 minut gry nie stworzył żadnej wartościowej okazji. A potem szalał za piłką, żeby tylko Ferran dał mu strzelić - skwitowano.

Więcej treści sportowych znajdziesz też na Gazeta.pl.

Ostatecznie sprzeczka nie przyniosła konsekwencji w postaci utraty punktów. Wyraźnie zaburzyła jednak dalszą grę FC Barcelony. Chwilę później czerwoną kartkę obejrzał Ronald Araujo i zrobiło się nerwowo. Jednobramkowe prowadzenie udało się utrzymać do końca. Jedynego gola w pierwszej części gry zdobył Brazylijczyk Raphinha.

Więcej o:
Copyright © Agora SA