• Link został skopiowany

Szalony mecz w LaLiga, a potem skandal. "Bezwstydne sku***syny"

Trzy czerwone kartki, cztery rzuty karne i groźby po meczu. To wszystko wydarzyło się w trakcie i po meczu La Liga Elche z Realem Betis. Gospodarze prowadzili 2:0, żeby ostatecznie przegrać 2:3 w kontrowersyjnych okolicznościach. - To nie jest normalne - mówił po meczu trener Elche.
Elche - Real Betis
fot. https://www.youtube.com/watch?v=LiIhMsv9esE

W meczu otwierającym 23. kolejkę hiszpańskiej La Liga ostatnie w tabeli Elche podjęło Real Betis, który walczy o miejsce w czołowej czwórce rozgrywek. Gospodarze potrzebują cudu i przed rozpoczęciem meczu tracili 13 punktów do miejsca gwarantującego utrzymanie, a Betis miał cztery punkty mniej od czwartego Atletico Madryt.

Zobacz wideo Minister sportu o zwolnieniach z wuefu. "To patologia. Powinno być odwrotnie"

Spotkanie rozpoczęło się idealnie dla Elche, które już po dziewięciu minutach prowadziło po golach Fidela i Lucasa Boye. Gospodarzom udało się z takim wynikiem zejść na przerwę, ale drugie 45. minut to była dla nich prawdziwa katastrofa.

W 57. minucie Lisandro Magellan otrzymał kontrowersyjną czerwoną kartkę za zagranie ręką. Najpierw arbiter pokazał żółtą kartkę, ale po interwencji VAR-u zmienił ją na czerwoną, uważając, że Nabil Fekir mógł wtedy minąć Magellana i mieć okazję sam na sam. Wtedy też czerwoną kartkę za protesty poza boiskiem obejrzał rezerwowy Pepe Cheikh.

W 65. i 68. minucie Betis strzelił dwie bramki, za które odpowiadali Borja Iglesias i Juan Miranda. Było 2:2 i totalna dominacja piłkarzy Manuela Pellegriniego. Jakby tego było mało, to w 88. minucie rzutu karnego nie wykorzystał Iglesias, ale goście jeszcze w 95. minucie mieli ostatnią szansę na gola z jedenastu metrów. Enzo Roco zagrał ręką w polu karnym i obejrzał drugą żółtą kartkę, a karnego wykorzystał Willian Jose, ustalając wynik na 3:2 dla Realu Betis.

Elche śrubuje niechlubne statystyki i domaga się szacunku

Elche  w tym sezonie La Liga ma już na koncie więcej czerwonych kartek (11) niż zdobytych punktów (9). Jednocześnie trener drużyny Pablo Machin na konferencji prasowej mówił, że jego drużyna nie jest traktowana na równych zasadach. - Musimy wierzyć w równość i sprawiedliwość. Jeśli czujemy się skrzywdzeni, musimy wierzyć, że to ludzkie błędy. Nawet jeśli jesteśmy ostatni w tabeli, to nie jest normalne, że mamy tyle wykluczeń [z powodu czerwonych kartek - przyp. red.]. Wydaje się, że skoro jesteśmy na dole tabeli, to ma to mniejsze znaczenie, ale gramy w tej samej lidze. Zasługujemy na takie samo traktowanie i konkurowanie jak pozostałe drużyny. 

Tuż po meczu na oficjalnym twitterowym koncie klubu opublikowano krótką wiadomość: "Chcemy być traktowani z szacunkiem i na równych zasadach tak, jak inni. Jesteśmy historycznym, stuletnim klubem. Przynajmniej na tyle zasługujemy".

Więcej takich informacji znajdziesz na Gazeta.pl

Tuż po spotkaniu nie wytrzymali też działacze Elche, którzy udali się do pokoju arbitrów i trafili tym samym do protokołu sędziowskiego. Sergio Martinez Mantecoza, dyrektor sportowy klubu miał powiedzieć do jednego z asystentów "jesteście bezwstydnymi sku***synami". Kierownik drużyny Pedro Schinocca miał z kolei nagrywać arbitrów i informować ich o tym. Z kolei właściciel klubu Christian Bragarnik miał powiedzieć "nie wyjdziecie stąd". 

 

Elche zajmuje ostatnie miejsce w tabeli La Liga i do lokaty dającej utrzymanie traci już 13 punktów. Rel Betis dzięki zwycięstwu umocnił się natomiast na piątej pozycji. 

Więcej o: