Nie tylko Raphinha. Kolejny gracz Barcelony dostał szału po zdjęciu z boiska

Xavi nie waha się rotować składem, a również w trakcie meczu reaguje na sytuację. Trener FC Barcelony zarządza drużyną tak, aby zawodnicy byli pełni sił na najważniejsze spotkania, tylko że ci mają z tym problem. Kolejnym piłkarzem, który wpadł we wściekłość po zdjęciu z boiska był Ansu Fati.

Podczas zeszłotygodniowego meczu Ligi Europy FC Barcelony z Manchesterem United, a dokładniej w 83. minucie Xavi zdjął z boiska Raphinhę. Brazylijczyk nie mógł pogodzić się z tą decyzją i dał upust emocjom na ławce rezerwowych, uderzając pięścią w krzesełko. Piłkarz po czasie przeprosił za swoje zachowanie, ale najwidoczniej inni gracze Barcy niczego nie wynieśli z postawy swojego kolegi. 

Zobacz wideo Minister sportu o zwolnieniach z wuefu. "To patologia. Powinno być odwrotnie"

Ansu Fati jak Raphinha. Nie wytrzymał, gdy Xavi zdjął go z boiska

W niedzielę FC Barcelona pokonała przed własną publicznością Cadiz 2:0 po bramkach Sergiego Roberto i Roberta Lewandowskiego. Dla Polaka było to pierwsze trafienie na Camp Nou od... czterech miesięcy. Gdy losy spotkania były już przesądzone, Xavi zdecydował się zdjąć Ansu Fatiego z murawy i w jego miejsce wprowadzić 18-letniego Angela Alarcona. Była wówczas 86. minuta. 

Atakujący Barcy był z tego faktu wyraźnie niezadowolony i podobnie jak Raphinha także poobijał krzesełko na ławce rezerwowych. Hiszpańskie media sugerują jednak, że 21-latek był bardziej zły na siebie niż na trenera. "Wkurzony na siebie, że nie zdobył gola, ani nie zaliczył asysty. Podziękował trenerowi ze złością i był wyglądał na przygnębionego na ławce." - pisze kataloński "Sport". 

Trener "Dumy Katalonii" odniósł się do tej sytuacji na pomeczowej konferencji prasowej. - Mózg napastników jest skomplikowany, cenią siebie za bramkę i ostatnie podanie, ale my cenimy inne rzeczy - powiedział Xavi. - On strzelał bramki przez całe życie, one przyjdą - dodał.

Fati w tym spotkaniu starał się, ale z jego prób niewiele wynikało i faktycznie mógł być sfrustrowany swoją postawą. Dziennikarze "Sportu" zwrócili uwagę, że Hiszpan od niedawna pracuje z psychologiem. "Dzięki pomocy psychologa przeszedł przez bardzo ciężki okres, który wzmocnił jego umysł. Ale jednocześnie pozostawiło to wątpliwości: czy znowu będzie taki sam?" - czytamy. Gazeta zwraca uwagę, że gdy Fati wychodzi w pierwszym składzie, to wówczas być może za bardzo stara się udowadniać wszystkim swoją wartość i mimo pewności siebie, którą emanuje na boisku, nie widać w ostatnim czasie wielkich efektów w postaci bramek, dlatego "czas ma działać na jego niekorzyść". 

Więcej treści sportowych znajdziesz też na Gazeta.pl

Ansu Fati w ostatnich siedmiu występach nie zdobył żadnego gola ani nie zaliczył też choćby jednej asysty. Łącznie w tym sezonie zagrał w 33 meczach, zdobył w nich sześć bramek i zanotował trzy asysty. To liczby zdecydowanie poniżej oczekiwań, jakie mają wobec niego kibice Barcy, bo przecież mówiło się o nim, jako o następcy samego Leo Messiego. Nie bez powodu otrzymał koszulkę z numerem 10, który należał do Argentyńczyka. 

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.