Znów afera w Barcelonie. Poważny zarzut pod adresem Laporty. "Powinien to wyjaśnić"

FC Barcelona płaciła wiceprzewodniczącemu Komitetu Technicznego Sędziów 150 tysięcy euro, a potem te płatności miały wzrosnąć nawet czterokrotnie. Josep Maria Bartomeu, były prezes klubu, udzielił wywiadu dziennikowi "ABC", w którym wskazał, że winnym całej sytuacji jest nie on, a... Joan Laporta.

Dziennik "AS" i radio "Cadena Ser" poinformowały, że Jose Maria Enriquez Negreira, były kataloński sędzia, przez co najmniej trzy lata (od 2016 do 2018 roku) dostawał pieniądze od FC Barcelony. Otrzymał łącznie 1,3 mln euro. Działo się to za pośrednictwem firmy DASNIL 95 SL w ramach usługi doradczej. Obecnie wymiar sprawiedliwości prowadzi śledztwo w tej sprawie pod kątem domniemanego przestępstwa korupcyjnego.

Zobacz wideo Premier obiecał kilkadziesiąt hal sportowych. Powstało pięć. Minister wyjaśnia, dlaczego tak mało

Były prezes FC Barcelony zapewnia, że klub nie wpływał na sędziów

W czwartek dziennik "El Mundo" poinformował, że były wiceprzewodniczący Komitetu Technicznego Sędziów zagroził FC Barcelonie ujawnieniem nieprawidłowości, gdy w 2018 roku ustały płatności dla jego firmy. Gazeta ujawnia burofax, który Negreira wysłał do Bartomeu po tym, jak ówczesny prezydent Barcy odciął mu wypłaty w wysokości miliona dolarów.

W burofaksie mówi o wyjawieniu "bez wahania nieprawidłowości klubu, które znał i których doświadczył z pierwszej ręki". Dodaje, iż czuje się urażony i sugeruje Bartomeu, że kolejny skandal raczej nie jest mu potrzebny.

W rozmowie z dziennikiem "ABC" Jose Maria Bartomeu (prezes FC Barcelony w latach 2014-2020) potwierdził, że otrzymał burofax od Negreiry. - Pamiętam to, ale nie zwróciłem wtedy na to większej uwagi. Zgłosiłem to do działu prawnego klubu i więcej o tym nie słyszałem. Nie wiem, co z tym zrobili, bo zignorowałem ten problem. Nie spotkałem się też z panem Negreirą. 

- Burofax przyszedł w 2019 roku, a płatności ucięliśmy wiosną 2018 roku. Przestaliśmy korzystać z tych usług, ponieważ klub sam zaczął przygotowywać raporty dotyczące sędziowania - dodał Bartomeu.

- Gdy Laporta został prezesem w 2003 roku, to faktury opiewały na kwotę 150 tysięcy euro. W momencie, kiedy Sandro Rossell objął to stanowisko w 2010 roku, to ta kwota wynosiła już ponad pół miliona euro. Jedyne, co mogę dodać, to że zakręciłem ten kurek, a Laporta w czasie swojej prezesury czterokrotnie podwyższył tę kwotę. Powinien to wyjaśnić - stwierdził były prezes FC Barcelony, atakując Joana Laportę, który w 2020 roku po raz drugi został prezesem klubu.

Bartomeu podkreślał, że klub nigdy nie prosił o nic sędziów. - Może wyglądać na to, że prosiliśmy o więcej rzutów karnych, czy czerwonych kartek u rywali. Tak nie było. Ten człowiek [Negreira - przyp. red.] miał zerowy wpływ na arbitrów. 

Więcej takich informacji znajdziesz na Gazeta.pl

Czy klubowi Roberta Lewandowski grożą poważne konsekwencje, łącznie z degradacją z ligi? Tak mógłby sugerować artykuł 114 Dekretu Królewskiego o Dyscyplinie Sportu z 1993 roku, na który powołuje się "Marca". Lecz po słowach Javiera Tebasa, prezesa rozgrywek LaLiga, taka kara jest nierealna. - To niemożliwe, ponieważ od 2018 do 2023 roku minęło pięć lat. A tego typu sprawy przedawniają się po trzech latach. Inaczej jednak jest w przypadku jurysdykcji karnej - stwierdził Tebas.

FC Barcelona pewnie zmierza w tym roku po pierwsze od czterech lat mistrzostwo Hiszpanii. Po 21. kolejkach ma 56 punktów (18 zwycięstw, dwa remisy i tylko jedna porażka). Nad wiceliderem i obrońcą trofeum, Realem Madryt ma aż jedenaście punktów przewagi. Mistrzowie Hiszpanii mają jeden zaległy pojedynek, w środę zagrają przed własną publicznością z ostatnią drużyną ligi - Elche.

Więcej o:
Copyright © Agora SA