Real Madryt upodobał sobie brazylijski rynek piłkarski, z którego do zespołu regularnie trafiają młodzi i utalentowani piłkarze. Ostatnio "Królewscy" zwyciężyli w wyścigu o 16-letniego Endricka, który przeniesie się na Santiago Bernabeu w lipcu 2024 roku, kiedy skończy 18 lat. Ten sam scenariusz spotykał aktualne brazylijskie gwiazdy "Los Blancos" - Viniciusa Juniora i Rodrygo, z którego transferem wiąże się ciekawa historia.
W czerwcu 2018 roku właściciele Realu dogadali się z Santosem ws. transferu Rodrygo Silva de Goesa, który wówczas miał 17 lat. Piłkarz odszedł z brazylijskiego zespołu za 45 mln euro i przeniósł się do Madrytu w lipcu 2019 roku, gdy osiągnął pełnoletność. Okazuje się, że zawodnik jeszcze przed rozmowami z "Królewskimi" był dogadany z FC Barceloną.
W rozmowie z "goal.com" Rodrygo opowiedział historię o przenosinach na Santiago Bernaberu. - Jak zareagowałem, gdy dowiedziałem się, że chce mnie Real Madryt? Zawsze opowiadam historię, że miałem dwie koszulki: jedną Barcelony i jedną Realu i musiałem wybrać - zdradził piłkarz.
Rodrygo Silva de Goes przyznał, że był zaskoczony nagłym zainteresowaniem ze strony Realu, jednak z perspektywy czasu była to najlepsza decyzja, jaką mógł podjąć.
- Oczywiście, wybór był dla mnie bardzo łatwy, ale to była niespodzianka, bo miałem już wszystko uzgodnione z Barceloną. Nie spodziewałem się, że przyjdzie po mnie Real Madryt. To był "strzał", ale potem to był najlepszy moment mojego życia - mówił Rodrygo.
Ciekawostką jest fakt, że ojciec piłkarza pragnął, aby syn od 2020 roku grał w zespole "Blaugrany", jednak przełomem w transakcji okazały się kwestie finansowe. Barcelona oferowała Brazylijczykowi nieco ponad 1 milion euro za sezon, natomiast Real według "Mundo Deportivo" zaproponował aż 7 mln.
22-letni Brazylijczyk rozegrał w zespole Realu Madryt już 140 spotkań, w których zdobył 28 bramek i zaliczył 27 asyst. W obecnym sezonie Rodrygo popisał się m.in. wspaniałym rajdem, zakończonym golem w ćwierćfinale Pucharu Króla przeciwko Atletico.