FC Barcelona miała wyborną szansę, by w ligowej tabeli jeszcze bardziej odskoczyć najgroźniejszym rywalom. Do niedzielnego meczu z FC Sevillą podchodziła ze świadomością, że w tej kolejce potknęło się aż pięć drużyn, znajdujących się tuż za nią. Okazję wykorzystała.
Piłkarze Xaviego najbardziej mogli być zadowoleni z wpadki Realu Madryt. Aktualni mistrzowie Hiszpanii przegrali na wyjeździe z Mallorcą 0:1 po samobójczym trafieniu Nacho i niewykorzystanym rzucie karnym Asensio. Dzięki temu ich przewaga nad wiceliderem mogła wzrosnąć z 5 do 8 punktów.
Porażka Realu to jednak nie wszystko. Obecna kolejka obfitowała w kompromitacje faworytów. Trzeci w tabeli Real Sociedad przegrał 0:1 z Realem Valladolid, czwarte Atletico Madryt tylko zremisowało 1:1 z Getafe, piąty Villarreal uległ Elche 1:3, a szósty Betis nie dał rady Celcie (3:4). Grzechem byłoby więc nie skorzystać z takiego obrotu spraw.
Na przebudzenie FC Barcelony trzeba było czekać niemal godzinę. Wtedy to wynik otworzył Jordi Alba płaskim strzałem z ostrego kąta. Potem wynik podwyższyli jeszcze Gavi i Raphinha i skończyło się wynikiem 3:0 i kolejnymi trzema punktami.
Więcej treści sportowych znajdziesz też na Gazeta.pl.
FC Barcelona z 53 punktami na koncie nadal pewnie prowadzi w tabeli. Nad drugim Realem Madryt ma 8 punktów przewagi oraz 14 - nad trzecim Realem Sociedad. Sevilla z 21 punktami w tym momencie plasuje się dopiero na 16 pozycji. Tabelę zamyka Elche z zaledwie dziewięciopunktowym dorobkiem. W strefie spadkowej są także Getafe i Cadiz.
Tabela La Liga: