W ostatnim tegorocznym meczu FC Barcelona mierzyła się z Espanyolem. Spotkanie lepiej rozpoczął zespół Xaviego, który w siódmej minucie wyszedł na prowadzenie po bramce Marcosa Alonso. Espanyol odpowiedział w 73. minucie, gdy rzut karny wykorzystał Joselu.
Po bramce wyrównujące sytuacja w meczu zrobiła się bardzo napięta, za co w dużej mierze był odpowiedzialny sędzia Mateu Lahoz. W 78. minucie piłkarze zaczęli z nim dyskutować, co skończyło się drugą żółtą kartką dla Jordiego Alby z Barcelony. W tej sytuacji żółte kartki otrzymało czterech innych graczy.
Dwie minuty później z boiska zostali wyrzuceni gracze Espanyolu, Vini Souza i Leandro Cabrera. Drugi z nich został ukarany bezpośrednią czerwoną kartką, a to z powodu brutalnego faulu na Robercie Lewandowskim. Gdy Polak upadł, Cabrera próbował dobiec do piłki, ale w tej sytuacji kopnął Lewandowskiego w głowę.
Decyzja Lahoza wydawała się uzasadniona, lecz po chwili dostał on komunikat od VAR-u. Po tym, gdy obejrzał tę sytuację na powtórkach, zmienił decyzję i ostatecznie nie dał Cabrerze żadnej kartki. Zawodnik Espanyolu miał już na koncie napomnienie, które otrzymał w 31. minucie.
Zupełnie inaczej tę sytuację widział dziennikarz "AS", Tomas Roncero. Według niego decyzja o czerwonej kartce była skandaliczna. "Czerwona kartka dla Cabrery dyskredytuje Mateu [Lahoza]. Nawet go nie ruszył, ale to wstyd, jak Lewandowski udaje" – napisał na Twitterze. W innym wpisie ponownie uderzył w reprezentanta Polski. "Gol przeciwko fanom Lewandowskiego. Nic nie strzelił i pewnego dni będzie musiał odsiedzieć wykluczenie w trzech meczach. Cóż za miły sposób na pożegnanie roku" – dodał, chwaląc też Espanyol za to spotkanie.
Przypomnijmy, że Lewandowski został zawieszony przez władze ligi na trzy mecze po jego czerwonej kartce w meczu z Osasuną. Trybunał Arbitrażowy ds. Sportu w Lozannie zawiesił wykonanie kary na dzień przed meczem, przez co Lewandowski mógł zagrać. Wzbudziło to duże kontrowersje i protesty ze strony Espanyolu.