Ekipa Diego Simeone pewnie pokonała ligowego outsidera. Wynik spotkania, w momencie, gdy obie drużyny grały już w dziesiątkę, w drugiej połowie otworzył Joao Felix po podaniu Antoine'a Griezmanna. Francuz, który kilkanaście dni temu świętował wicemistrzostwo świata, drugą asystę dołożył przy golu Alvaro Moraty.
To było specyficzne trafienie, jednak najważniejsze, co wydarzyło się po nim. Hiszpan ograł obrońcę i wpadł w pole karne. W nim nawinął jeszcze jednego defensora, ale jego strzał został przyblokowany. Wydawało się, że piłka opuści boisko, lecz ostatecznie wpadła do bramki. Tego zauważyć nie mógł jednak sam Morata, który po strzale padł na murawę, zwijając się z bólu i łapiąc się za stopę. Szybko jednak zorientował się, że zdobył bramkę i ruszył świętować wraz z partnerami z drużyny.
Mogliśmy już się przyzwyczaić do podobnych sytuacji na piłkarskich boiskach, więc każda kolejna budzi jedynie uśmiech politowania. "Dlatego piłka nożna jest najpiękniejszą grą, tak wspaniałym sportem z potężnym duchem, że nawet Bóg interweniuje i leczy rannych, kiedy trzeba!"- drwił jeden z internautów.
Atletico Madryt swój następny mecz rozegra 4 stycznia w rozgrywkach Pucharu Króla. Natomiast ich kolejna konfrontacja ligowa to starcie z FC Barceloną, cztery dni później. To spotkanie odbędzie się w stolicy Hiszpanii na Civitas Metropolitano.