Niewiarygodne wyzwanie. Biegł 60 dni, żeby spotkać się z Lewandowskim

2520 km - taką odległość pokonał Tomasz Sobania w biegu z Gliwic do Barcelony. Biegacz spotkał się z Robertem Lewandowskim, a podczas podróży promował zbiorkę na jedną z gliwickich świetlic.

Tomasz Sobania to 24-letni długodystansowiec, który już w swojej karierze ma na koncie bieg z Częstochowy do Rzymu - wtedy uczestniczył w audiencji u papieża i zebrał 50 tysięcy złotych dla dziewczynki chorej na nowotwór. Wydał trzy książki, a w ostatnim czasie w dwa miesiące pokonał trasę z Gliwic do Barcelony. Rozpoczął ją ze stadionu Piasta Gliwice, a zakończył 4 listopada w stolicy Kataloni. 

Zobacz wideo Tak będzie wyglądać skład Polski na Meksyk?

"To było niezwykłe spotkanie". Tomasz Sobania biegł po 6 godzin dziennie, żeby dotrzeć do Barcelony

Codziennie Sobania przebiegał 42 kilometry w czasie 6 godzin. Następnie przez 3 godziny poddawany był zabiegom fizjoterapeutycznym. - Pod koniec moje ciało się przyzwyczaiło do wysiłku, byłem za to zmęczony psychicznie po dwóch miesiącach życia w kamperze. Trudno było mi się zmobilizować do wyjścia na trasę - powiedział 24-latek w rozmowie z PAP.

Biegacz od początku chciał spotkać się z Lewandowskim, ale nie było wiadomo, czy dojdzie ono do skutku. - Spotkaliśmy się w hotelu pod Barceloną. Kiedy przyjechał butelkowozielonym samochodem, serducho mocniej zabiło. Pogratulował mi biegu, interesowała go sportowa strona przedsięwzięcia, przygotowania. Porozmawialiśmy o jego życiu. Dzień wcześniej byłem na meczu Barcelony. Ciekawiło mnie, jak to jest wyjść na stadion, gdzie jest 100 tys. ludzi, którzy kibicują, ale jednocześnie oczekują dobrego występu.

- Pogadaliśmy o tym, jak trudno robić to, czego się naprawdę chce, a nie dostosowywać do oczekiwań innych osób. To było niezwykłe spotkanie. Miałem poczucie największego spełnienia w życiu. Zaczynałem, nie mając nic oprócz marzeń, a dotarłem w miejsce, w którym chciałby być każdy. To było niesamowite uczucie - tak Sobania opisywał rozmowę z polskim napastnikiem. 

Podczas biegu maratończyk promował internetową zbiórkę pieniędzy dla świetlicy działającej w Gliwicach. Chodzi o środki na dokończenie remontu pomieszczeń i opłacenie psychologów, terapeutów - Zebraliśmy 50 tys. złotych, do założonego celu brakuje 10 tys. Zbiórka jeszcze trwa, może się uda wykonać plan.

Więcej takich informacji znajdziesz na Gazeta.pl

Podczas podróży nie zabrakło jednak przykrej sytuacji. - Dwa dni przed metą, na parkingu, w biały dzień, do naszego kampera wbiegł jakiś mężczyzna, zabrał, co mógł i uciekł. Straciłem m.in. zegarek, gdzie były zapisane dane ze wszystkich biegów i treningów. To było dla mnie niepojęte, przykre, ale nie odebrało radości.

- Zrobiłem to! Dobiegłem z Gliwic do Barcelony. 2520 km biegu, 60 maratonów, 63 dni w trasie. Nie wiem, jak opisać to, co przeżyłem. Chcę tylko podziękować mojej ekipie, partnerom i Wam wszystkim, którzy mi kibicowaliście i którzy wspieraliście zbiórkę - napisał Sobania podsumowując bieg do Barcelony.

 
Więcej o:
Copyright © Agora SA