W środowe popołudnie Robert Lewandowski odebrał drugiego Złotego Buta w karierze. Po wszystkim Polak wyszedł do mediów i odpowiadał na kolejne pytania. Jedno z nich dotyczyło sytuacji z wtorkowego meczu z Osasuną. FC Barcelona wygrała 2:1, ale reprezentant Polski opuścił boisko w 31. minucie po obejrzeniu drugiej żółtej kartki w tym spotkaniu.
W meczu z Osasuną Lewandowski, schodząc z boiska, wskazał palcem wskazującym na swój nos, co w Hiszpanii zinterpretowano, jako gest w kierunku arbitra Jesusa Gila Manzano. Po gali Złotego Buta Polak przedstawił swoją wersję tej sytuacji.
- W zeszłym tygodniu rozmawiałem z Xavim [trenerem FC Barcelony - przyp. red.], że w przyszłości powinienem uważać, jeśli otrzymam żółtą kartkę w meczu. Mieliśmy takie przeczucie. Po otrzymaniu czerwonej kartki ten gest był w kierunku Xaviego, a nie sędziego, ponieważ o tym rozmawialiśmy i teraz taka sytuacja miała miejsce - powiedział Robert Lewandowski.
- Oczywiście, to był mój błąd. To był faul i zasłużona żółta kartka, ale na koniec ten gest był skierowany w kierunku trenera. Rozmawialiśmy o tym tydzień temu i, niestety, we wtorek taka sytuacja miała miejsce. Ale cieszę się, że zespół świetnie zareagował i wygraliśmy ten mecz - podsumował napastnik FC Barcelony.
Więcej takich informacji znajdziesz na Gazeta.pl
Ostatecznie nie wiadomo, na ile spotkań zostanie wykluczony napastnik reprezentacji Polski. Lewandowski na pewno przegapi derbowy mecz z Espanyolem, który zostanie rozegrany 31 grudnia, ale niewykluczone, że jego przerwa od gry może potrwać dłużej. Polakowi może grozić kara nawet trzech meczów zawieszenia.