Niesamowite derby Sewilli. Trzy czerwone kartki, samobój i fenomenalny gol w końcówce [WIDEO]

Co za niebywałe derby Sewilli zostały rozegrane w niedzielę na Estadio Benito Villamarin. Trzy czerwone kartki, absurdalny samobój Jesusa Navasa i fenomenalny gol Nemanji Gudelja w samej końcówce sprawiły, że niezwykle emocjonujące starcie Betisu z Sevillą zakończyło się remisem 1:1.

Wbrew temu, co się często mówi w Polsce, w Hiszpanii termin "Gran Derbi" wcale nie oznacza meczów Barcelony z Realem, a wielkie derby Sewilli, czyli najgorętsze w tym kraju derby pomiędzy Betisem a Sevillą. To potwierdziło się w niedzielny wieczór na Estadio Benito Villamarin, gdy obie drużyny stworzyły widowisko pełne emocji, również tych niezdrowych.

Zobacz wideo Krychowiak o zegarku Lewandowskiego na gali Złotej Piłki. Hit

Niesamowite derby Sewilli. Trzy czerwone kartki, samobój i fenomenalny gol w końcówce

Pierwsza połowa tego spotkania należała do zdecydowanie wyżej sklasyfikowany w tabeli gospodarzy. W ósmej minucie napastnik Betisu Borja Iglesias strzałem głową z bliskiej odległości trafił tylko w słupek bramki Bono.

Derby na poważnie rozkręciły się w 38. minucie, gdy obrońca Sevilli Gonzalo Montiel koszmarnym wślizgiem zaatakował kolano Alexa Moreno. Sędzia Sanchez Martinez pierwotnie pokazał mu tylko żółtą kartką, ale po interwencji VAR nie miał wątpliwości, wyrzucając Argentyńczyka z boiska.

Grający w przewadze Betis szybko objął prowadzenie, choć gola sami sobie w 43. minucie strzelili goście. Próbując zatrzymać w polu karnym Sergio Canalesa, Nemanja Gudelj interweniował tak, że nastrzelił będącego obok kolegę z zespołu Jesusa Navasa i piłka wpadła pod poprzeczkę bramki Bono. 

Po tej bramce piłkarze Betisu zaczęli jednak samemu sobie komplikować życie. Rozpoczął Nabil Fekir, który jeszcze w końcówce pierwszej połowy z premedytacją odwinął się Alejandro Gomezowi, z dużą siłą trafiając go ręką w twarz. Argentyńczyk długo nie podnosił się z boiska, a po interwencji VAR Sanchez Martinez pokazał Francuzowi czerwoną kartkę i siły zostały wyrównanie. 

Nie na długo, bo tuż po przerwie nie popisał się Borja Iglesias. Napastnikowi Betisu i reprezentacji Hiszpanii zupełnie odcięło prąd i bezsensownie w środku boiska zaatakował on korkami łydkę i ścięgno Achillesa Joana Jordana. Tutaj też do akcji musiał wkroczyć VAR, ale efekt był taki, że od 49. minuty to Betis grał w osłabieniu, a Sevilla w przewadze. 

Były sędzia, a obecnie ekspert sędziowski Eduardo Iturralde Gonzalez stwierdził, że w przypadku kartek Gonzalo Montiela i Borjy Iglesiasa nie można mieć żadnych wątpliwości, za to w przypadku Nabila Fekira nie jest tak jednoznaczna. Iturralde skrytykował jednak sędziego Sancheza Martineza za to, że za każdym razem VAR musiał mu pomóc w podjęciu decyzji. "Nie można nie widzieć trzech takich czerwonych kartek z boiska" - stwierdził. 

Aż do 82. minuty Sevilla, mimo przewagi zawodnika, nie potrafiła poważnie zagrażać bramce Betisu. Wtedy jednak na strzał z 30 metrów zdecydował się Nemanja Gudelj, a potężnie kopnięta piłka wylądowała w okienku bramki Claudio Bravo. 

W 90. minucie Gudelj raz jeszcze huknął z dystansu, ale tym razem obił tylko poprzeczkę. W ostatniej akcji meczu Serb miał na nodze piłkę meczową, ale po składnej akcji gości jego strzał z kilkunastu metrów znakomicie obronił Bravo i ostatecznie derby Sewilli zakończyły się remisem 1:1, po którym Betis (24 punkty) jest czwarty w tabeli La Liga, a Sevilla (11 pkt) zdołała wydostać się ze strefy spadkowej.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.