Poruszające słowa Pique. Kibice zaczęli krzyczeć z całych sił: "Prezydent, prezydent"

Spotkanie FC Barcelony z Almerią było ostatnim w karierze Gerarda Pique. Hiszpan po końcowym gwizdku chwycił za mikrofon i przemówił do wypełnionego Camp Nou. "Urodziłem się tu i tutaj umrę" - powiedział.
Zobacz wideo Spotkanie na szczycie w Rakowie. "Rywale aż kipieli"

Duma Katalonii pokonała rywali 2:0, choć ten pojedynek oraz jego wynik, mimo że gra toczyła się o ligowe punkty, był tylko dodatkiem do podniosłego wydarzenia, jakim był ostatni mecz Gerarda Pique w barwach Barcelony. Stoper został pięknie pożegnany przez publiczność, a na koniec sam podzielił się swoimi emocjami.

Na początek bardzo dziękuję wszystkim kolegom, sztabowi, fizjoterapeutom, pracownikom, zarządowi… Kiedy się starzejesz, zdajesz sobie sprawę, że czasem kochać to pozwolić odejść. Myślę, że w związku o takiej pasji i miłości jak między mną i Barceloną nadszedł czas, żeby dać sobie przestrzeń. Jestem pewny, że w przyszłości wrócę. Nie jest to pożegnanie, ponieważ odszedłem już w wieku 17 lat, a potem wróciłem. Wtedy też uważałem, że to był odpowiedni czas, żeby dać sobie trochę przestrzeni. Mój dziadek uczynił mnie socio, kiedy się urodziłem. Urodziłem się tu i tutaj umrę. Visca el Barca!

Jak na to zareagowali kibice? Bili brawo swojemu ulubieńcowi i zaczęli krzyczeć z całych sił: "Prezydent, prezydent". Wcześniej zaś na trybunach królowała przyśpiewka: "Piqué, Piqué, Piquenbauer".

35-latek dla Barcy zagrał 616 razy. Po powrocie z Manchesteru United, o której wspomniał w pożegnaniu z publicznością, reprezentował barwy klubu z Katalonii nieprzerwanie przez 14 lat i wygrał w nich wszystko - 8 tytułów mistrza Hiszpanii, 3 Ligi Mistrzów, 7 Pucharów Króla oraz kilka Superpucharów Hiszpanii i Europy czy Klubowych Mistrzostw Świata. Teraz czas na sportową emeryturę i patrząc na ruchy Pique na rynku biznesowym, raczej nie będzie się nudził.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.