Swego czasu Philippe Coutinho był uznawany za jednego z najlepszych piłkarzy świata. I właśnie dlatego w styczniu 2018 roku Barcelona wykupiła go z Liverpoolu za 135 milionów euro (+ bonusy). Ale na Camp Nou Brazylijczyk nie umiał rozwinąć skrzydeł. W 106 spotkaniach, zdobył 24 bramki i zaliczył 14 asyst. Co ważniejsze: nigdy został liderem Barcy.
Dlatego często był wypożyczany. Najpierw do Bayernu Monachium, a potem - w styczniu 2022 - trafił do Aston Villi. W 19 występach w drugiej połowie kampanii zdobył pięć bramek i dołożył trzy asysty. Grał na tyle dobrze, że angielski klub postanowił przejąć go na własność.
Nadzieje w Birmingham zaczynają jednak gasnąć po 9 kolejkach nowego sezonu. Zawodnikowi pochodzącemu z Rio de Janeiro nie udało się jeszcze zdobyć ani przyczynić do zdobycia żadnej bramki. Taka postawa wywołuje słowa krytyki pod adresem 30-latka.]
- Coutinho jest cieniem gracza, którego znaliśmy - powiedział w rozmowie ze Sky Sport Jamie Carragher, były piłkarz Liverpoolu. - Wiemy, że nie poradził sobie w Barcelonie, ale jest lata świetlne od tego, kim był. Był jedynym napastnikiem, którego Steven Gerrard kupił - wyjaśnił Carragher.
Coutinho, przychodząc do Aston Villi za 20 milionów euro, stał się drugim najdroższym pozyskanym przez ten klub piłkarzem tego lata po Diego Carlosie, który przybył z Sevilli za 31 milionów euro. Zespół, w którym gra też Matty Cash, wyłożył zresztą całkiem sporą sumą na transfery, bo aż 70 milionów euro. To na razie nie przynosi jednak oczekiwanych rezultatów. Aston Villa stawiała sobie za cel zbliżenie się do miejsc dających prawo gry w europejskich pucharach, ale ich złe wejście w sezon sprawia, że wracają do walki o spadek z Premier League.
Ekipa z Birmingham ma zaledwie dziewięć punktów z dziewięciu spotkań i tylko trzy punkty zapasu nad pierwszą drużyną z grupy spadkowej. Ten trudny początek sprawił, że reputacja trenera Stevena Gerrarda została poddana w wątpliwość.