Na tydzień przed El Clasico z Realem Madryt i pomiędzy dwoma kluczowymi spotkaniami z Interem Mediolan w Lidze Mistrzów, FC Barcelona chciała w niedzielny wieczór odzyskać fotel lidera hiszpańskiej La Liga, zdobyty w poprzedniej kolejce. Barca z Robertem Lewandowskim w składzie mierzyła się na Camp Nou z ligowym średniakiem Celtą Vigo. Katalończycy byli zdecydowanym faworytem, ale musieli mieć świadomość, że Celta niejednokrotnie w poprzednich sezonach potrafili ich zaskoczyć.
Barca od pierwszych minut potrafiła zdominować na własnym stadionie rywala z Galicji. Przez pierwsze pół godziny gry piłka była niemal bez przerwy w posiadaniu gospodarzy, którzy też stworzyli sobie kilka sytuacji bramkowych. Dwóch z nich nie wykorzystał Ferran Torres, który najpierw po dośrodkowaniu Jordiego Alby nie trafił w piłkę przed bramką przeciwnika, a kilka minut później po znakomitym podaniu Sergio Busquetsa przegrał pojedynek z bramkarzem gości - Agustinem Marchesinem.
Jeden strzał głową oddał także zupełnie niewidoczny w pierwszej połowie Robert Lewandowski, a do tego groźnie z około 25 metrów uderzył w 11. minucie Raphinha, jednak i tym razem dobrą interwencją popisał się Agustin Marchesin.
Jedyny gol przed przerwą padł za to w 18. minucie, gdy obrońcom Celty świetnie urwał się najlepszy na placu gry w pierwszej połowie Gavi i choć jego płaskie dośrodkowanie przed bramkę zdołał przeciąć Unai Nunez, to uczynił to tak niefortunnie, że piłka spadła pod nogi Pedriego i ten strzałem do pustej bramki dopełnił formalności, otwierając wynik spotkania.
Po dobrych 30 minutach w ostatnim kwadransie gry Barcelona spuściła z tonu i do głosu zaczęła dochodzić Celta, ale nawet to nie pomogło drużynie Eduardo Coudeta stworzyć choćby jednej okazji pod bramką Marca-Andre Ter Stegena, przez co do przerwy utrzymał się wynik 1:0 dla gospodarzy.
W drugiej części gry niespodziewanie groźniejsza była Celta. Chwilę po wznowieniu gry wspaniałą okazję na wyrównanie miał Oscar Rodriguez, jednak będąc oko w oko z Ter Stegenem uderzył obok bramki. Barcelona odpowiedziała sytuacją po rzucie rożnym, gdy strzał z kilku metrów Gerarda Pique trafił w... będącego na spalonym Ferrana Torresa. Dobitkę Roberta Lewandowskiego fantastycznie obronił Marchesin, ale akcja i tak została przerwana.
W kolejnych minutach Celta szukała wyrównania. I dwukrotnie była tego bliska. Najpierw strzał Gabriego Veigi po rykoszecie od Marcosa Alonso został świetnie obroniony przez Ter Stegena, a dobitkę jednego z gości zablokował już sam Alonso. W 70. minucie z kolei strzał Javiego Galana trafił w słupek bramki gospodarzy, a skuteczną dobitką popisał się Jorgen Larsen, jednak już Galan był na wyraźnym spalonym.
Najlepszą okazję w 84. minucie miał Iago Aspas, który po świetnym zgraniu głową Gonzalo Paciencii w sytuacji sam na sam przegrał pojedynek z Ter Stegenem, który w drugiej połowie grał z kontuzją pleców, a i tak został bohaterem swojej drużyny.
Po chwili, po rzucie rożnym nieznacznie pomylił się Hugo Mallo, ale kibice na Camp Nou byli skonsternowani przebiegiem tej drugiej połowy, gdzie Celta zasługiwała być może nie tylko na wyrównanie, ale nawet na zwycięstwo. Piłkę meczową na remis miał już w doliczonym czasie gry Gonzalo Paciencia, który po podaniu Iago Aspasa trafił z kilku metrów w słupek i Celta chwilę później mogła sobie pluć w brodę, bo mimo świetnego meczu nie wywiozła z Camp Nou ani jednego punktu.
FC Barcelona z niewidocznym Robertem Lewandowskim bardzo szczęśliwie pokonała Celtę Vigo 1:0 i wróciła na fotel lidera hiszpańskiej La Liga. Jednak po takim meczu i przed dwumeczem z Interem Mediolan oraz Realem Madryt w obozie z Katalonii będzie zdecydowanie więcej obaw niż pozytywów.