Robert Lewandowski zakończył ośmioletnią współpracę z Bayernem Monachium i przeniósł się do FC Barcelony. Eksperci zastanawiali się, jak szybko Polak zaaklimatyzuje się w drużynie i zacznie strzelać gole. Choć w pierwszym spotkaniu ligowym przeciwko Rayo Vallecano (0:0) nie udało mu się pokonać bramkarza rywali, to już w kolejnym spotkaniu powetował sobie niepowodzenia. W starciu przeciwko Realowi Sociedad (4:1) zdobył dwie bramki.
Podobnie było w starciu 3. kolejki przeciwko Realowi Valladolid (4:0). W 24. minucie Raphinha dośrodkowywał piłkę z prawego skrzydła w pole karne. Tam czekał już polski napastnik - Lewandowski umiejętnie dołożył nogę i chwilę później mógł się cieszyć z pierwszej bramki na Spotify Camp Nou. Jednak nie zamierzał się zatrzymywać na jednym trafieniu.
W 65. minucie Ousmane Dembele rozpoczął solową akcję od własnej połowy i ściął z prawego skrzydła do środka. Francuski skrzydłowy wypatrzył wychodzącego na pozycję Polaka i zagrał do niego piłkę. Ten zdecydował się na uderzenie piłki piętą i po chwili cieszył się z drugiego gola w meczu. 34-letni napastnik ma już zatem cztery bramki na poziomie Primera Division, tyle samo co Borja Iglesias z Realu Betis. Co ciekawe, daleko w tej klasyfikacji znajduje się Karim Benzema. Starcie Lewandowskiego z Francuzem elektryzuje całe środowisko piłkarskie. I jak na razie to Polak jest zdecydowanie górą.
Piłkarz Realu Madryt zdobył do tej pory zaledwie jedną bramkę - w meczu z Celtą Vigo. To daje mu aktualnie 11 pozycję. Jednak już w najbliższą niedzielę Benzema będzie miał kolejną okazję do wpisania się na listę strzelców. W 3. kolejce LaLiga mistrzowie Hiszpanii zmierzą się z Espanyolem. Początek spotkania jeszcze dziś o godzinie 22.
Więcej informacji na stronie głównej Gazeta.pl