FC Barcelona pomimo problemów finansowych jest bardzo aktywna na rynku transferowym. Poza Robertem Lewandowskim do klubu z Katalonii przenieśli się Andreas Christensen, Franck Kessie, Raphinha i Jules Kounde.
Prezesi FC Barcelony wciąż rozglądają się za innymi piłkarzami. Ostatnio media donosiły, że klub zamierza ściągnąć obrońcę Villarrealu, Juana Foyth, który ma polskie korzenie. A to wszystko w cieniu tego, że FC Barcelona miała problem z zarejestrowaniem poprzednio zakontraktowanych piłkarzy.
Z pomocą przyszły tzw. dźwignie finansowe, które zasilały klubowe konto w ostatnich miesiącach. To między innymi sprzedaż 24,5 proc. udziałów Barca Studios firmie Socios.com dała 100 milionów euro. Następne 100 milionów przy kolejnej takiej transakcji. Podobnych zagrań było więcej. I ostatecznie udało się rejestrację dopiąć.
Nie oznacza to jednak, że całe zamieszanie przeszło bez echa. Po kilku tygodniach postanowili wrócić do niego... Rosjanie. Konkretnie chodzi o Spartaka Moskwa, który pochwalił się na Twitterze zakontraktowaniem nowego piłkarza. To Keity Balde, wychowanek juniorskich drużyn Barcelony.
Spartak Moskwa, w którym gra Maciej Rybus, nie omieszkał jednak przy okazji zaczepić Katalończyków, kpiąc z ich problemów z rejestracją zawodników.
"Zarejestrowaliśmy nowy nabytek bez żadnych problemów. Zazdrośni, FC Barcelono?" - czytamy w tweecie rosyjskiego klubu.
Dla wielu uszczypnięcie FC Barcelony przez Spartaka Moskwa jest niezrozumiałe. Zwłaszcza że klub ten, wywodzący się z kraju, który napadł bestialsko na Ukrainę, nie może rywalizować na arenie międzynarodowej, bo rosyjskie drużyny zostały zawieszone przez UEFA. Być może moskiewski klub chciał w ten sposób o sobie przypomnieć. Na murawie swojej wyższości na razie nie udowodni.