Ciężki żart sędziego do Lewandowskiego po meczu. "Uważaj"

Robert Lewandowski był w dobrym humorze po meczu Barcelony z Realem Sociedad. Poprawić Polakowi nastrój spróbował jeszcze sędzia tego spotkania. Po ostatnim gwizdku zażartował z przykrej sytuacji, która spotkała Lewandowskiego kilka dni wcześniej.

Robert Lewandowski strzelił dwa gole, a jego Barcelona wygrała 4:1 z Realem Sociedad. Polak był jednym z bohaterów tego spotkania. Długo oczekiwany moment nastąpił już w 44. sekundzie, kiedy to Lewandowski wykorzystał świetny kontratak Barcelony. Druga bramka to już typowe dla niego wykończenie akcji mierzonym strzałem z okolic pola karnego. Wydawało się, że Polak zaliczył też asystę do Ansu Fatiego przy golu na 4:1. No właśnie, wydawało się, bo La Liga nie zapisała Lewandowskiemu asysty.

Zobacz wideo Lewandowski czy Messi? Pytamy kibiców w Barcelonie. Miażdżąca różnica

Sędzia zażartował sobie z Lewandowskiego

Ten i tak mógł kończyć mecz w dobrym humorze po tym, jak strzelił dwa gole. O dobry humor postanowił zadbać też sędzia tego meczu, Jose Munuera Montero. Po spotkaniu pozwolił sobie na dosyć nietypowy żart. Kiedy Lewandowski podszedł do arbitra, aby przybić mu piątkę, ten powiedział do Polaka: "Powodzenia. I uważaj na zegarek!". - Polak przyjął ten żart z godnością - pisze kataloński "Sport".

Chodzi oczywiście o przykrą sytuację, której doświadczył Polak w czwartek. Polak zatrzymał się przed ośrodkiem treningowym, aby rozdać kilka autografów. W tym samym czasie do jego samochodu podeszło dwóch mężczyzn, którzy otworzyli drzwi pasażera i wzięli telefon komórkowy oraz zegarek, według mediów warty ok. 70 tysięcy euro. Polak ruszył w pościg za złodziejami. Na szczęście nieopodal znajdował się policyjny patrol, który bardzo szybko zatrzymał sprawców.

Więcej treści sportowych znajdziesz też na Gazeta.pl

Obaj panowie uśmiechnęli się do siebie po tym, jak arbiter zażartował z tej sytuacji. O arbitrze będzie się zapewne jeszcze trochę mówiło, ale nie w kontekście żartu rzuconego do Lewandowskiego. Jeszcze w pierwszej połowie doszło do kontrowersyjnej sytuacji. Ousmane Dembele uderzył rywala łokciem, kiedy piłka znajdowała się zupełnie gdzieś indziej. Patrząc na powtórki można odnieść wrażenie, że nie było to całkiem przypadkowe zdarzenie. Sędzia nie ukarał Francuza, chociaż według niektórych obserwatorów należała mu się czerwona kartka. Dodajmy, że kilkadziesiąt minut później to właśnie Dembele strzelił bardzo ważnego gola na 2:1 dla Barcelony.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.