Po tygodniach starań FC Barcelonie udało się sfinalizować transfer Roberta Lewandowskiego. Katalończycy głęboko sięgnęli do kieszeni, by sprowadzić 33-latka z Bayernu Monachium. Na konto niemieckiego klubu przelali aż 50 milionów euro. Polak ma być jednym z liderów drużyny, która powstaje pod okiem Xaviego Hernadeza.
Od początku było wiadomo, że przyjście Lewandowskiego oznacza odejście przynajmniej jednego z dotychczasowych napastników "Barcy". Najwięcej mówi się o Memphisie Depayu. Holender gra bowiem z numerem "9", a więc tym pożądanym przez Polaka. Odejście Depaya rozwiązałoby problem i nasz rodak mógłby przejąć koszulkę z dziewiątką na plecach.
Więcej treści sportowych znajdziesz też na Gazeta.pl
"Sport" podaje jednak, że prędzej z Camp Nou pożegna się Martin Braithwaite. 31-latek nie znajduje się w planach Xaviego i nie znalazł się w kadrze zespołu na tournee po Stanach Zjednoczonych. Otrzymał też wolną rękę w poszukiwaniu sobie nowego klubu. Zdaniem katalońskiego dziennika, Braithwaite pogodził się z decyzją FC Barcelony i jego umowa zostanie rozwiązana za porozumieniem stron.
Ułatwi to Duńczykowi poszukiwanie nowego pracodawcy, gdyż będzie wolnym piłkarzem. Barcelona zyska natomiast nieco swobody w mocno obciążonym budżecie. Braithwaite na mocy umowy, która obowiązywać miała do 30 czerwca 2024 roku, pobierał pensję w wysokości 3 milionów euro rocznie.
Na razie nie wiadomo, gdzie może trafić napastnik. Mówi się o zainteresowaniu ze strony Realu Valladolid i Getafe. Beaithwaite podobno bierze pod uwagę tylko pozostanie w Hiszpanii lub przenosiny do Premier League. W przeszłości grał w Anglii dla Middlesbrough.
Braithwaite do FC Barcelony przeniósł się w lutym 2020 roku za 18 milionów euro z Leganes. Od tego czasu w koszulce w bordowo-granatowe pasy rozegrał 57 meczów. Strzelił w nich 10 goli i zanotował 5 asyst.