Saga transferowa z udziałem Roberta Lewandowskiego wreszcie dobiegła do końca. Napastnik przeniósł się do Barcelony za 50 milionów euro i podpisał z nowym klubem trzyletnią umowę. Polak przeszedł już testy medyczne oraz odbył pierwsze treningi z nową drużyną, a w środę o godzinie 18:00 czasu polskiego w Miami odbyła się jego prezentacja.
FC Barcelona w kontekście transferu Lewandowskiego pokazuje, że w zakresie działań marketingowych oraz organizacyjnych ma wiele do poprawy. Podobnie było w przypadku prezentacji, która rozpoczęła się z kilkuminutowym opóźnieniem. Atmosfera również odbiegała od profesjonalizmu znanego z Bayernu, w którym wcześniej grał Polak.
"Na tej prezentacji brakuje chyba jeszcze tylko, żeby dali Lewandowskiemu nienapompowaną piłkę do podbijania" - skomentował Maciej Łuczak z portalu Meczyki.pl.
"Spóźnioną transmisję, dożynkowy klimat oraz nieco przaśnego Laportę przebiliby tylko, gdyby napisali na oficjalnym koncie o RL9: "Jest, wylazł" - podsumował Rafał Majchrzak ze sport.tvp.pl.
"Prezentacja jak na wiejskim festynie dożynkowym..." - wtórował mu Maciej Łanczkowski z "Piłki Nożnej".
W podobnym tonie na temat nieco groteskowych obrazów z Miami wypowiedział się Wojciech Bąkowicz z portalu iGol.pl. "Jakby mnie ktoś zapytał, co to znaczy, że coś jest 'przaśne', to mu pokażę ten filmik. Książkowy przykład" - czytamy.
"Zawsze gdy będziecie na siebie źli, że brzydko opakowaliście prezent, przypomnijcie sobie Lewego i Barcelonę" - ocenił natomiast dziennikarz muzyczny Krzysztof Nowak.
"Moje serdeczne współczucie dla wszystkich dźwiękowców świata, którzy będą musieli poprawiać głos Roberta Lewandowskiego. Życzę dużo cierpliwości i zdrówka. Joan Laporta włączający tryb "wuja na weselu". Piękne to będą memy" - ocenił Karol Szumlicz z Canal+Sport.