Robert Lewandowski już oficjalnie jest piłkarzem FC Barcelony. W weekend dobiegła końca niezwykle długa saga transferowa, w której główną rolę odgrywały władze Bayernu Monachium. Opór z ich strony sprawiał, że w pewnym momencie zaczęły się pojawiać wątpliwości co do powodzenia całej operacji, ale ostatecznie wszystko wyszło po myśli "Lewego".
Praktycznie od początku spekulacji na temat odejścia Lewandowskiego z Bayernu mówiło się o kolejnych ofertach Katalończyków, które jednak nie przekonywały mistrzów Niemiec. Ich żądania były jasne - co najmniej 50 milionów euro. Początkowo Barca nie była w stanie zaoferować takich pieniędzy.
Więcej tego rodzaju treści znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl
Dopiero teraz okazało się, że żądania te zostały spełnione, choć w nieco rozbitej postaci. - Złożyliśmy pierwszą ofertę, a skończyło się na 45+5 milionach euro. To mieści się w naszych możliwościach, piłkarz dostosował też swoją pensję. Cules są teraz bardzo zadowoleni - zdradził prezydent FC Barcelony Joan Laporta.
Laporta, który był gościem Christo Stoiczkowa w jego programie telewizyjnym wypowiedział się również na temat przydatności Lewandowskiego w zespole. - Barca tak jak każda wielka drużyna potrzebuje goleadora naciskającego w polu karnym. Robert jest jak karabin maszynowy. Kilkukrotnie zdobył Złoty But. Gwarantuje gole, każdy zespół tego potrzebuje - mówił prezydent klubu.
Wiele wskazuje na to, że na debiut w nowym klubie Robert Lewandowski będzie musiał poczekać do 24 lipca, kiedy to podczas amerykańskiej części presezonu Barca zagra z Realem Madryt. W środę w nocy polskiego czasu klub ze stolicy Katalonii zagra z Interem Miami, jednak wydaje się mało prawdopodobne, aby Polak wystąpił w tym meczu.