W sobotnie popołudnie Real Madryt pokonał na własnym stadionie Espanyol Barcelona 4:0 i już matematycznie zapewnił sobie mistrzostwo Hiszpanii. Po spotkaniu "Królewscy" mogli świętować swój sukces, a bramkarz Thibaut Courtois nie zmarnował szansy na wbicie szpilki odwiecznemu rywalowi Realu - FC Barcelonie.
- Kluczem było to, co działo się po El Clasico. Niektórzy po tym meczu świętowali, jakby zdobyli mistrzostwo. Że udało im się wrócić - mówił Courtois, odnosząc się do FC Barcelony. - Ale my zachowaliśmy spokój, by wygrać trudny mecz z Celtą, a następnie także z Getafe, z którym gra się nam trudno.
Słowa Courtoisa mają swoje potwierdzenie w faktach. Po bolesnej porażce w El Clasico z Barceloną 0:4, Real Madryt wygrał wszystkie pięć kolejnych meczów ligowych, pokonując m.in. Sevillę 3:2. Ta znakomita reakcja drużyny Carlo Ancelottiego przełożyła się także na Ligę Mistrzów - w ćwierćfinale Real okazał się lepszy od Chelsea.
- To zasługa ciężkiej pracy całej drużyny. Zawsze graliśmy o zwycięstwo, byliśmy bardzo regularni. Atakowaliśmy i broniliśmy wszyscy. Mecz z Sevillą był kluczowy. Przegrywaliśmy 0:2 i cały świat myślał, że jesteśmy na łopatkach, a nam udało nam się odwrócić wynik, co dobiło naszych rywali - przyznawał bramkarz Realu, który zapowiada, że ten sezon dla jego zespołu jeszcze się nie skończył.
- Rozgrywamy świetny sezon i zamierzamy to podkreślić w Lidze Mistrzów, a być może uda nam się zagrać w finale - podsumował Courtois.
Real Madryt zdobył w sobotę 35. tytuł mistrza Hiszpanii i pod tym względem powiększył przewagę nad Barceloną, która zdobyła 26 mistrzostw. W środę "Królewscy" będą walczyli jeszcze o finał Ligi Mistrzów. Na Santiago Bernabeu podejmą Manchester City, z którym w pierwszym spotkaniu przegrali 3:4.