FC Barcelona po objęciu posady trenera przez Xaviego Hernandeza zyskała nowe życie. Klub wyszedł z kryzysu, w którym tkwił po rundzie jesiennej i znowu prezentował kibicom efektowny futbol. "Barca" odrobiła też straty do ligowej czołówki i obecnie zajmuje drugie miejsce w tabeli za Realem Madryt. W ostatnich tygodniach doskonale funkcjonująca "maszyna" się zacięła.
Katalończycy zaliczyli dwie niespodziewane porażki w meczach z Cadiz i Rayo Vallecano. Obie w stosunku 0:1. Obie na Camp Nou. To sprawia, że na pięć kolejek przed zakończeniem sezonu nadal nie mogą być pewni miejsca w czołowej czwórce La Liga, a więc także awansu do kolejnej edycji Ligi Mistrzów. W tej chwili przewaga FC Barcelony nad piątym Betisem Sewilla wynosi tylko sześć punktów.
W klubie szybko zareagowano na słabsze wyniki. "Mundo Deportivo" podało, że na terenie słynnej La Masii zorganizowano dla drużyny wspólnego grilla. W spotkaniu wzięli udział piłkarze, a także prezes FC Barcelony Joan Laporta i wiceprezes Rafael Yuste. Jak się okazuje, wspólny obiad może przysporzyć zespołowi wielu problemów.
W ciągu ostatniej doby FC Barcelona poinformowała, że dwóch piłkarzy otrzymało pozytywny wynik testu na obecność koronawirusa. Najpierw zaraził się Oscar Mingueza. W piątek potwierdzono natomiast, że chory jest także Martin Braithwaite. Obaj zawodnicy czują się dobrze, jednak nie będą do dyspozycji Xaviego Hernandeza w niedzielnym meczu z Majorką. Wprawdzie nie zaliczają się oni do podstawowych piłkarzy u hiszpańskiego szkoleniowca, jednak istnieje obawa, że podczas wspólnego grillowania zarazili także innych zawodników i w drużynie zapanuje epidemia. To, czy "Barca" będzie dodatkowo osłabiona na finiszu sezonu, wyjaśni się w ciągu najbliższych godzin.