Wiele wskazuje, że to ostatni sezon dla Erlinga Haalanda w Borussii Dortmund i dla Kyliana Mbappe w Paris Saint Germain. Norweg i Francuz znajdują się na liście życzeń niemal każdego wielkiego klubu, a dziennikarze prześcigają się w plotkach transferowych na ich temat. I choć wydaje się, że Barcelony nie byłoby stać na ściągnięcie jednego z nich, to i tak głos w tej sprawie zabrał Dani Alves, który od stycznia znowu reprezentuje barwy Barcelony.
- Szczerze? Gdyby to ode mnie zależało, to nie rozbiłbym banku na transfer Erlinga Haalanda. Jeśli już zamierzasz dokonać dużej inwestycji, to trzeba to zrobić w jak najlepszym wydaniu, więc wolałbym wydać pieniądze na Mbappe - stwierdził Dani Alves na antenie radia Cope.
Ale prawdopodobnie żaden z nich nie trafi na Camp Nou. Mbappe ma zostać w PSG lub trafić do Realu. A co z Haalandem? Miesiąc temu ESPN informował, że to Manchester City jest faworytem do ściągnięcia Norwega. Wygląda na to, że to już nieaktualne. Tak przynajmniej twierdzi "AS". Hiszpańscy dziennikarze przekonują, że Norweg odrzucił pierwszą ofertę od City, bo wciąż czeka na ofertę od Realu.
Być może do Barcy trafi Robert Lewandowski. Hiszpański dziennikarz Jose Alvarez w kultowym programie "El Chiringuito" ujawnił nawet propozycję Barcelony skierowaną do Lewandowskiego. I aż trudno w nią uwierzyć.
Wróćmy do Alvesa. Brazylijczyk grał w Barcelonie także w latach 2008-16, więc długo dzielił szatnię z Xavim i Andresem Initestą, do których porównuje się Pedriego, aktualnego pomocnika Barcy. - Pedri jest na innym poziomie. Nie lubię takich porównanć. Iniesta to Iniesta, a Xavi to Xavi. Moim zdaniem Pedri to mieszanka ich obu - powiedział 38-latek.
Nad Alvesem zachwycał się ostatnio jego rodak - Ronaldinho. - Dani jest fenomenalny, wciąż gra na wysokim poziomie. Jeśli robisz to w jego wieku, to musisz być naprawdę dobry - stwierdził 42-letni Ronaldinho.