FC Barcelona wraca powoli do normalności po ogromnym kryzysie, w który została wpędzona przez poprzedni zarząd. Niegospodarność byłego prezydenta Josepa Marii Bartomeu i jego ludzi sprawiła, że klub popadł w problemy finansowe na niespotykaną skalę. Suma wszystkich długów klubu przekroczyła barierę miliarda euro, co przyczyniło się także do sporego upadku pod względem sportowym.
Barcelona w tym sezonie po raz pierwszy od ponad 20 lat nie wyszła z grupy Ligi Mistrzów, a w lidze jest obecnie dopiero na piątym miejscu z aż 15 punktami straty do prowadzącego Realu Madryt. W klubie zatrudniono jednak nowego trenera, którym został były gwiazdor klubu - Xavi Hernandez i sama gra drużyny wygląda zdecydowanie lepiej. Hiszpan wraz z dyrektorem sportowym Mateu Alemanym przeprowadza gruntowną rewolucję w drużynie.
Zdecydowane działania prowadzi także nowy prezydent Joan Laporta, który nie zamierza odpuszczać poprzedniemu zarządowi. Jak poinformował kilka dni temu dziennik "Marca" nowy szef zarządził zewnętrznej firmie przeprowadzenie dokładnego audyty w klubie, który wykazał ogromną liczbę nieprawidłowości w działaniu ekipy Bartomeu.
Wśród nich pojawiły się czyny o znamionach przestępstwa w związku, z czym poinformowana o nich została prokuratura, która wszczęła śledztwo w tej sprawie. Badane są to m.in sprawa prowizji w wysokości 10 mln euro za podpisanie jednej z umów sponsorskich, czy kwestia nieprawidłowości przy projekcie "Espai Barca", którego głównym elementem jest przebudowa Camp Nou.
Prokuratura ma więc teraz sześć miesięcy na zapoznanie się ze wszystkimi dokumentami w sprawie i podjęcie decyzji w kwestii ewentualnych zarzutów dla Bartomeu i jego współpracowników. Były prezydent Barcelony nie czuje się jednak winny, i dał do zrozumienia w rozmowach z dziennikarzami, że jest absolutnie spokojny.