FC Barcelona zmagała się ze sporą liczbą absencji przed meczem z Mallorką. Z tego powodu Xavi Hernandez musiał szyć z tego, co miał do dyspozycji. Ronald Araujo musiał zagrać na lewej obronie, natomiast w ataku zagrał tercet Jutgla - De Jong - Akhomach. Barcelona złożyła wniosek do władz Primera Division o przełożenie spotkania, natomiast został on odrzucony. "Mamy aż 17 niezdolnych do gry piłkarzy. Fani chcą oglądać spektakle" - mówił Xavi.
Mimo licznych braków w kadrze Barcelona starała się cały czas mieć kontrolę nad spotkaniem. Luukowi de Jongowi z kolei bardzo zależało na przełamaniu i zdobyciu pierwszej bramki od 26 września i spotkania z Levante. W trzeciej minucie Holender strzelił w... aut, a potem był już tylko bliżej trafienia.
Najpierw napastnik po podaniu Jutgli trafił w słupek, potem nożycami uderzył w poprzeczkę, ale w 44. minucie udanie wykorzystał dośrodkowanie Oscara Minguezy.
"Ten mecz to jakiś błąd w symulacji" - stwierdził w przerwie meczu Jakub Kręcidło, dziennikarz Canal+ Sport.
Jakby tego było mało, to na początku meczu z rzutu wolnego strzelał... Gerard Pique. Jeszcze jedna ciekawostka - Luuk de Jong po pierwszych trzynastu oficjalnych meczach dla Barcelony ma więcej goli (2) od Leo Messiego (1).
Mallorca, szczególnie w pierwszej części spotkania, starała się dotrzymywać kroku Barcelonie, ale nie była w stanie stworzyć większego zagrożenia. Cały mecz na ławce rezerwowych Mallorki przesiedział Aleksandar Sedlar, były piłkarz Piasta Gliwice. W końcówce meczu instynktowną paradą popisał się Marc-Andre ter Stegen po strzale Jaume Costy.
- Cieszę się, że mogłem strzelić ważnego gola, dzięki któremu wygraliśmy 1:0. Niestety nie wpadło po uderzeniu nożycami, myślę, że to byłaby najpiękniejsza bramka w mojej karierze - powiedział Luuk de Jong po meczu.
Więcej treści sportowych znajdziesz również na Gazeta.pl!
Barcelona w drugiej połowie zdołała utrzymać wynik i wygrała czwarty mecz w Primera Division pod wodzą Xaviego Hernandeza. Dzięki temu awansowała na piąte miejsce w tabeli z 31 punktami i traci punkt do Atletico Madryt, zajmującego ostatnie miejsce gwarantujące udział w przyszłorocznej Lidze Mistrzów. Wpadkę zanotował Real Madryt, który przegrał 0:1 z Getafe po bramce Enesa Unala i niewytłumaczalnym błędzie Edera Militao.