FC Barcelona grająca z przewagą jednego zawodnika przez niemal pół godziny, po czerwonej kartce dla Jules Kounde, tylko zremisowała z Sevillą 1:1 w ostatnim meczu La Liga w 2021 roku. Wygrana pozwoliłaby katalońskiego zespołowi na wskoczenie na czwarte miejsce w tabeli. Brak kompletu punktów sprawił, że ekipa prowadzona przez Xaviego udaje się na Święta Bożego Narodzenia w nie najlepszych nastrojach, kończąc rok na dopiero siódmym miejscu w tabeli.
"AS" donosi, że remis bardzo przeżywał trener Barcelony, Xavi, który po powrocie do Katalonii nie mógł zasnąć do ósmej rano. "Xavi Hernandez opuścił Sanchez Pizjuan ze sprzecznymi uczuciami: dumny z wizerunku drużyny, ale przygnębiony, ponieważ umknęła mu możliwość zakończenia roku w strefie Ligi Mistrzów" - czytamy na łamach dziennika.
Trener bardzo identyfikuje się z Barceloną i bardzo zależy mu na tym, aby klub pod jego wodzą robił cały czas postępy. Świadczą o tym chociażby reakcje Xaviego z konferencji prasowej, kiedy wspominał, że czeka go bardzo ciężka noc. Co więcej, dzień przed meczem szkoleniowiec był przeziębiony i w tym celu poddał się testowi na koronawirusa. Jego wynik był negatywny.
Więcej treści sportowych znajdziesz też na Gazeta.pl
Później przed wejściem do samolotu i powrotem do Barcelony, Xavi pogratulował swoim piłkarzom. - Przywróciliście dumę fanom, a to jest bezcenne - powiedział, ale z drugiej strony czuł niedosyt, że mimo przewagi Barcelona nie zdobyła trzech punktów z Sevillą.
Następnie, w drodze powrotnej do Barcelony, trener razem z prezydentem Joanem Laportą i dyrektorem piłkarskim Mateu Alemanym, analizował formę Barcelony i zastanawiał się, co należy zmienić w styczniu, aby jakość drużyny poprawiła się. "O trzeciej nad ranem wylądowali na lotnisku El Prat, a następnie udali się do ośrodka treningowego klubu, Ciutat Esportiva, aby stamtąd pojechać do domu swoimi samochodami" - pisze dalej "AS"
To jednak nie był koniec pracy Xaviego. Według doniesień, tuż po powrocie do domu o czwartej nad ranem, trener postanowił obejrzeć jeszcze raz cały mecz Barcelony z Sevillą. "Po tym, jak zobaczył go ponownie, jego przypuszczenia potwierdziły się, że Barcelona była znacznie lepsza od Sevilli i że zespół poprawił się w szczególności pod względem wydajności i zrozumienia gry pozycyjnej" - czytamy w dzienniku. Gdy Xavi skończył oglądać mecz, było już przed ósmą rano.
To kompletna zmiana podejścia, jakie jeszcze niedawno było udziałem Xaviego po bolesnej porażce Barcelony w Monachium z Bayernem, która oznaczała pożegnanie się z Ligą Mistrzów. Wówczas trener ekipy z Camp Nou przez pierwsze 30 sekund Xavi nie był w stanie niczego powiedzieć, po czym wygłosił długą przemowę, w której zaatakował część piłkarzy, twierdząc, że "niektórzy z was nie rozumieją, co oznacza gra dla Barcy".
Koeman potrzebował więcej czasu niż Xavi, który po zaledwie pięciu tygodniach zrozumiał, w jak złej sytuacji jest Barcelona. W międzyczasie Xavi uczestniczył w kreowaniu fałszywych oczekiwań. Te oczekiwania były związane z historią Barcy, ale w rzeczywistości była to tylko arogancka ucieczka od kłopotów, które trapią klub - pisał niedawno dziennik "Marca", wskazując, że "DNA klubu jest przebrzmiałe". Teraz wygląda na to, że Xavi z meczu na meczu stara się docierać do głów piłkarzy, którzy zaczynają coraz lepiej rozumieć, to czego on sam od nich oczekuje.
FC Barcelona kolejny mecz w La Liga zagra 2 stycznia. Zmierzy się wówczas z Mallorcą na wyjeździe.