Informacja o powrocie Daniego Alvesa do stolicy Katalonii była wielką niespodzianką. Pomimo 38 lat Brazylijczyk w dalszym ciągu jest w stanie zagwarantować "Blaugranie" jakość, której w tym sezonie brakowało. Boczny obrońca postanowił dołączyć do klubu nawet pomimo poważnych problemów, z jakimi klub musi walczyć od dłuższego czasu.
Kłopoty finansowe, z którym obecnie się mierzy FC Barcelona sprawiają, że władzom klubu trudno jest dokonywać jakichkolwiek wzmocnień. Co więcej, nałożone limity wynagrodzeń przez La Liga powodują, że Barca nie będzie w stanie zimą sprowadzić nowych piłkarzy, o ile wcześniej nie rozstanie z którymś z obecnych zawodników.
Kilka tygodni temu Dani Alves sam zapowiedział, że chętnie wróciłby na Camp Nou i pomógł zespołowi w wyjściu z dołka. Początkowo klub nie był zainteresowany tą propozycją, ale wszystko zmieniło się po tym, gdy zwolnionego Ronalda Koemana zastąpił Xavi. Hiszpan zdecydował, że doświadczenie jego byłego kolegi z drużyny może pomóc w odbudowie sytuacji Barcy.
Więcej treści sportowych znajdziesz też na Gazeta.pl.
Po krótkich negocjacjach obie strony uzgodniły warunki kontraktu ważnego do 30 czerwca 2022 roku z opcją przedłużenia o kolejny rok. Brazylijczyk będzie musiał jednak zaczekać na debiut - przepisy stanowią, że 38-latek będzie mógł pojawić się na boisku dopiero na początku stycznia.
Hiszpańskie media, z dziennikiem "Marca" na czele dotarły do szczegółów umowy Alvesa z Barcą. Okazało się, że 38-latek za sezon gry w Katalonii otrzyma zaledwie 155 tysięcy euro. Jest to najniższa kwota pensji, jaką dopuszczają ligowe przepisy w Hiszpanii.
Pierwszy epizod gry Daniego Alvesa na Camp Nou trwał osiem lat. W okresie od 2008 do 2016 roku Brazylijczyk rozegrał 391 spotkań, w których strzelił 21 goli i zanotował 101 asyst. Z Barcą sięgnął łącznie po 23 trofea.