Dyspozycja FC Barcelony w obecnym sezonie pozostawia wiele do życzenia. Po wstydliwej porażce 0:3 z Benfiką Lizbona w fazie grupowej Ligi Mistrzów wydawało się, że w klubie dojdzie do wielu zmian. Główną miało być zwolnienie Ronalda Koemana. Dziennikarze zaczęli już analizować potencjalnych następców Holendra.
Katalońska stacja TV3 przekazała, że po zakończeniu spotkania z portugalskim zespołem prezydent Barcy Joan Laporta był niemal przekonany, że pożegnanie się z Koemanem będzie w obecnej sytuacji najlepszym rozwiązaniem. Tuż przed ligowym meczem z Atletico Madryt zmienił jednak decyzję i wyraził wobec niego wsparcie.
Media przekazały, że do akcji wkroczył doradca Laporty, czyli Jordi Cruyff. Holender miał przekonywać prezydenta, aby ten dał jeszcze szansę Koemanowi, który może odmienić grę Barcy po tym, jak na boisko wrócą kontuzjowani obecnie Sergio Aguero i Ousmane Dembele. Rozmowa Cruyffa z Laportą na ten moment nieco ostudziła emocje.
Jordi Cruyff wydaje się być największym zwolennikiem pozostania Ronalda Koemana w klubie. Co więcej, gdy w mediach pojawiali się kolejni kandydaci do zastąpienia Holendra, ten zdecydowanie odrzucił możliwość objęcia posady menedżera zespołu. Ponadto w trakcie meczu z Atletico siedział obok swojego zawieszonego rodaka na trybunach.
Sytuacja FC Barcelony zarówno w La Liga, jak i Lidze Mistrzów jest bardzo słaba. Na "krajowym podwórku" Katalończycy zajmują dopiero dziewiąte miejsce w tabeli, a po dwóch kolejkach Champions League z zerowym dorobkiem bramkowym i strzeleckim zamykają stawkę w grupie E.
Media są zdania, że absolutnie ostatnią szansą dla holenderskiego trenera będzie okres po zakończeniu przerwy reprezentacyjnej. W ciągu dwóch tygodni Katalończycy zmierzą się wówczas z Valencią, Dynamem Kijów i Realem Madryt.