Po pierwszej kolejce ligowej w zdecydowanie lepszych nastrojach byli piłkarze Barcelony, którzy dość efektownie pokonali na własnym stadionie Real Sociedad 4:2. Athletic z kolei rozczarował, tylko remisując na wyjeździe z Elche 0:0.
Sobotnie starcie na San Mames było jednak zupełnie inne w wykonaniu piłkarzy Marcelino, którzy zaatakowali rywala niezwykle intensywnym pressingiem, z którego Barcelona często nie potrafiła się wydostać. To też przyniosło sytuacje bramkowe dla gospodarzy.
Pierwszą stuprocentową okazję miała jednak Barca, a konkretnie Martin Braithwaite, który po akcji Memphisa Depaya z idealnej sytuacji posłał piłkę nad poprzeczką. Później jednak więcej z gry miał Athletic. Po nieporozumieniu w defensywie gości Inaki Williams nie zdołał pokonać Neto, a chwilę później efektowny strzał z kilku metrów Sanceta trafił w poprzeczkę katalońskiej bramki.
Kolejne próby Williamsa i Vencedora także nie przyniosły pierwszego gola dla Basków, a to sprawiła, że w doliczonym czasie gry pierwszej połowy blisko wyjścia na prowadzenie była Barcelona. Po stałym fragmencie gry do siatki efektowną przewrotką trafił Ronald Araujo, ale kontrowersyjną decyzję podjął sędzia spotkania, który dopatrzył się faulu w ofensywie Martina Braithwaite'a.
Tuż po przerwie Athletic wreszcie dopiął swego, a uczynił to po rzucie rożnym, gdy bardzo ładnym strzałem głową popisał się Inigo Martinez.
Barcelona wyrównała na kwadrans przed końcem meczu, gdy wspaniałym debiutanckim trafieniem popisał się Memphis Depay. Holender dostał w kontrataku dobre podanie z głębi pola i posłał prawdziwą rakietę ziemia-powietrze pod poprzeczkę bramki gospodarzy.
W samej końcówce Depay miał jeszcze jedną dobrą sytuację, ale tym razem przestrzelił. Spotkanie zakończył faul taktyczny Erica Garcii, po którym stoper Barcelony obejrzał czerwoną kartkę i w ostatnich sekundach spotkania Katalończycy musieli grać w osłabieniu. Wynik się już jednak nie zmienił - Athletic Bilbao zremisował z FC Barceloną 1:1.