Wielki problem po odejściu Leo Messiego z Barcelony. "Nikt nie ma jaj"

- Nikt nie ma jaj, żeby wziąć "dziesiątkę" - mówi Gerard Pique, obrońca Barcelony o debacie, kto zagra z numerem, którym przez lata występował Leo Messi.

Od kilku dni wśród hiszpańskich mediów i kibiców trwała debata na temat tego kto w FC Barcelonie przejmie numer "10" po Leo Messim, który odszedł do PSG. Pojawiało się kilka możliwych opcji, ale w najbardziej prawdopodobna wydawała się ta, że z "dziesiątką" zagra Philippe Coutinho. Informował o tym jeszcze w środę dziennik "Mundo Deportivo".

Zobacz wideo Łukasz Fabiański żegna się z reprezentacją Polski. "Ten mecz może oprawić w ramkę"

Nikt nie ma jaj, żeby wziąć "dziesiątkę"

Wywoływało to jednak mieszane uczucia u kibiców Barcelony. Brazylijczyk jest dla nich raczej symbolem marnotrawstwa poprzedniego zarządu, więc nie zasługuje w ich opinii na przejęcie numeru po legendarnym zawodniku. Dziennik "Sport" zdementowa te informacje i donosi, że nie było nawet takiej opcji, aby to Coutinho przejął numer "10".

Wciąż nie wiadomo zatem, kto przejmie numer "10" po Messim.

- Nikt nie ma jaj, żeby wziąć "dziesiątkę", ale myślę, że ostatecznie ktoś weźmie ten numer. Powiedziałem Kunowi Aguero, żeby go przyjął, ale nie chciał tego robić - powiedział Gerard Pique, obrońca Barcelony na platformie "Twitch". Aguero zdecydował się bowiem grać z numerem "19".

Barcelona w sobotę zagra w drugiej kolejce La Ligi. Zmierzy się na wyjeździe z Athletic Bilbao. Początek meczu o godz. 22. Na inauguracje rozgrywek drużyna Ronalda Koemana pokonała u siebie Real Sociedad 4:2.

Więcej o: