Zadziwiające zachowanie Laporty. Barcelona płonie, a prezes dolał oliwy do ognia

"Błyskawiczne" pożegnanie Leo Messiego, konferencja prasowa, spotkanie z prezydentami Realu i Juventus ws. Superligi i... urlop! W momencie, gdy FC Barcelona stanęła nad sportową i finansową przepaścią, jej prezydent Joan Laporta wybrał się na Ibizę na kilkudniowy odpoczynek.

Za Joanem Laportą w ostatnich dniach nadążyć jest niezwykle trudno. W czwartek, w ciągu zaledwie kilku godzin zdołał zaskoczyć, cały piłkarski świat, gdy pomimo pełnego porozumienia z Leo Messim ws. nowego kontraktu poinformował Argentyńczyka, że nie będzie mógł on pozostać w Barcelonie na dłużej, a następnie poprzez oficjalny komunikat klubu ogłosił to światu. 

Zobacz wideo "Odejście Messiego za darmo, to kolosalny cios dla Barcelony"

W komunikacie ogłoszono, że na rejestrację nowej umowy Leo Messiego nie zgodziła się La Liga. O kulisach całej sytuacji napisał szef La Liga Javier Tebas, według którego Laporta dzień przed spotkaniem z ojcem Messiego miał zmienić stanowisko ws. miliardowego porozumienia całej ligi z funduszem CVC, odrzucając propozycję, na bazie której pogrążona w długach Barcelona miała otrzymać 270 milionów euro.

W piątek z kolei Joan Laporta wziął udział w konferencji prasowej. - Chcę powiedzieć, że sytuacja klubu jest okropna. Wynagrodzenia zajmują 110% przychodów naszego klubu. Zgodnie z przepisami LaLiga nie mamy już żadnego pola manewru, aby się dostosować do finansowego fair play - tłumaczył zgromadzonym dziennikarzom. 

- Kontrola finansowa wykazała, że długi są większe niż myśleliśmy, a wynagrodzenia są mocno wygórowane. To sprawia, że nie mamy niezbędnego marginesu, aby zarejestrować Messiego. Przepisy LaLiga nie pozwalają nam zarejestrować zawodnika, a liga chce nam narzucić kontrakt z grupą inwestycyjną, który znowu zadłużałby klub, na co nie mamy ochoty. Nie zamierzam zadłużać klubu na kolejnych 50 lat tylko po to, aby zarejestrować najlepszego zawodnika w historii. Jesteśmy mu wdzięczni za wszystko, ale mimo to, Barca jest ponad wszystkim - dodawał. 

Decyzja Barcelony zaskoczyła kibiców i samego Messiego, który po 21 latach w klubie z Camp Nou najprawdopodobniej przeniesie się do Paris Saint-Germain. Równie zaskakujący był sposób, w jaki pożegnano się z Messim. Lakoniczny komunikat poświęcony bardziej zarzutom w kierunku ligi niż legendarnemu Argentyńczykowi, przerabiane na szybko wideo, które pierwotnie miało towarzyszyć podpisaniu nowego kontraktu przez Messiego, czy też konferencja prasowa Laporty, na której więcej było tłumaczeń niż oddania hołdu najwybitniejszemu piłkarzowi w historii Barcelony, pokazały, że klub z Laportą na czele działał w dużym pośpiechu. Próżno było szukać w tym wszystkim uhonorowania klubowej legendy, jaką przez 21 lat stawał się Messi, co dodatkowo potęgowało wściekłość zszokowanych kibiców Barcy. 

Dopiero w niedzielę na pożegnalnej konferencji prasowej przemówił sam Argentyńczyk, który przyznał, że nie chce odchodzić z Barcy i zrobił wszystko, co było możliwe, aby doprowadzić sprawę swojego pozostania w Katalonii do szczęśliwego końca, godząc się na maksymalną dopuszczalną przez hiszpańskie prawo 50-procentową obniżkę pensji.

Za to Laporta, nie zważając na wszelkie okoliczności, już dzień wcześniej zajmował się tematem Superligi, spotykając się z prezydentem Realu Madryt Florentino Perezem i prezydentem Juventusu Andreą Agnellim.

Klub się "pali", a prezydent na urlopie

W poniedziałek nowy prezydent Barcelony, z którym kibice wiązali ogromne nadzieje po rujnujących klub rządach Josepa Marii Bartomeu, postanowił jeszcze dolać oliwy do ognia całej sytuacji. 

Barcelona tonie w długach, za kilka dni rozpocznie ligowy sezon. Już wiadomo, że na ostatniej prostej przed nim straciła swojego najważniejszego zawodnika, a wciąż niewiadomą pozostaje kwestia tego, czy klubowi uda się zarejestrować nowych piłkarzy, m.in. będącego w świetnej formie Memphisa Depaya. 

Tymczasem sam Joan Laporta, jak poinformował dziennik "Sport", w tej niezwykle delikatnej sytuacji udał się na kilkudniowy urlop na Ibizę! Wraz z kolegą i członkiem zarządu Xavierem Puigiem został zaproszony na kilka dni na luksusowy jacht, gdzie będzie odpoczywał do czwartku. 

Wszelkimi sprawami klubu przez te kilka dni mają zajmować się jego podwładni, ale nie da się nie ulec wrażeniu, że moment na wyjazd prezydent Barcelony wybrał wyjątkowo niefortunny. Tym bardziej, że w niedzielę pierwszy mecz ligowy Barcy - z Realem Sociedad na Camp Nou z obecnością 30% kibiców na trybunach. 

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.