Hitowy transfer z Manchesteru City do Barcelony? Jest jeden warunek

Aymeric Laporte może trafić do Barcelony. Warunek jest jednak jeden - hiszpański klub musiałby najpierw sprzedać Clementa Lengleta.

Prezesi Barcelony w letnim okienku transferowym pozyskali już jednego stopera - Erica Garcię z Manchesteru City. Teraz na liście ich życzeń znalazł się kolejny środkowy obrońca z tego klubu, reprezentant Hiszpanii - Aymeric Laporte. Ten zawodnik jest też w kręgu zainteresowań wicemistrza Hiszpanii - Realu Madryt, który szuka następcy Sergio Ramosa.

Zobacz wideo Polscy piłkarze wierzą w zwycięstwo nad Hiszpanią. "Jest złość, nie ma udawania"

Laporte zastąpi Lengleta?

Laporte w ubiegłym sezonie zagrał w Manchesterze City w 27 spotkaniach. Nie był jednak zadowolony ze swojej roli, bo zabrakło go w decydujących meczach sezonu. Opuścił m.in. pięć ostatnich spotkań w Lidze Mistrzów.

By ten 27-letni, urodzony we francuskim Agen zawodnik, który obecnie przebywa na mistrzostwach Europy trafił do Barcelony warunek jest jeden - z klubu musiałoby odejść przynajmniej dwóch stoperów. W tym momencie na tej pozycji mogą grać Gerard Pique, Clement Lenglet, Oscar Mingueza, Ronald Araujo, Eric Garcia oraz Samuel Umtiti. Tego ostatniego hiszpański klub nie chce już dłużej u siebie i zrobi wszystko, by się pozbyć. Obecnie szuka Francuzowi nowego pracodawcy.

Według amerykańskiej telewizji ESPN Barcelona najchętniej pozbyłaby się też Lengleta. Problem jednak w tym, że sam zawodnik niechętnie opuściłby Camp Nou. Barcelona na jego sprzedaży mogłaby zarobić. Obecnie ten piłkarz przez fachowy portal transfermarkt wyceniany jest na 25 mln euro.

W środę Joan Laporta, prezydent Barcelony przyznał, że klub będzie też szukał transferów, w których mogłoby dojść do wymiany zawodników. - Będzie więcej transferów, ale nie normalnych transferów, biorąc pod uwagę, że nie jesteśmy w dobrej kondycji finansowej - mówił.

Według informacji "Le10Sport.com" Barcelona jest też zainteresowana sprowadzeniem skrzydłowego Manchesteru City - Riyada Mahreza.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.