"Superweekend" w LaLiga! Takiej rywalizacji nie było w Europie od 6 lat

Jakub Kręcidło
Trwa wymarzony przez Javiera Tebasa, bo najbardziej wyrównany od lat, sezon LaLiga. Ale czy to dobra wiadomość dla hiszpańskiej ekstraklasy?

Prezes LaLiga, Javier Tebas, opowiadając o rozwoju rozgrywek, zawsze używał słowa competitividad. Mimo tego, że miał na własnym podwórku dwa konie ciągnące całe rozgrywki (Barcelonę i Real), z zazdrością patrzył na Premier League, którą uważał za odzwierciedlenie wspomnianej konkurencyjności. Siłą angielskiej ekstraklasy była nieprzewidywalność, której brakowało LaLiga. Ale i to zaczyna się zmieniać. 

Zobacz wideo Cztery drużyny walczą o mistrzostwo Hiszpanii. "Zobaczymy jeszcze wiele zwrotów akcji"

"Superweekend" w LaLiga. O tytuł walczy najwięcej ekip od lat. Ale to też będzie "najtańsze" mistrzostwo Hiszpanii w ostatniej dekadzie

Tebas przez lata dążył do finansowego uzdrowienia ligi oraz do zmniejszenia ekonomicznych różnic między Realem i Barceloną a resztą stawki. Udało mu się to dzięki rygorystycznym kontrolom oraz nowemu, kolektywnemu sposobowi sprzedaży praw telewizyjnych. Niedługo później, w związku z ewidentnym kryzysem gigantów, którzy tracili kolosalne pieniądze na złe transfery oraz z jednoczesnym rozwojem Atletico (trzeci koń) czy Sevilli (kandydat na czwartego) wyścig o mistrzostwo Hiszpanii nabrał rumieńców, a wraz z nim ciekawsza stała się cała liga, która, choć spadła pod względem jakości sportowej, zdecydowanie urosła pod względem emocjonalnym, bo tyle na boiskach LaLiga nie działo się od lat.

Sytuacja w tabeli LaLigaSytuacja w tabeli LaLiga LaLiga

Na cztery kolejki przed końcem LaLiga nie wiemy tak naprawdę nic. W walce o mistrzostwo pozostają cztery drużyny, które zmierzą się ze sobą podczas "superweekendu" – trzecia Barcelona podejmie lidera, Atletico, a drugi Real zmierzy się u siebie z Sevillą. Żadna z ekip niczego nie gwarantuje. Są bardzo chwiejne, potrafią świetne mecze przeplatać fatalnymi. To źle świadczy szczególnie o gigantach, bo mistrzostwo Hiszpanii będzie w tym sezonie "najtańsze" od lat (według prognoz "The Athletic" mistrz zakończy sezon z 82 punktami, według LaLiga 85 – w obu przypadkach byłby to najsłabszy wynik od ponad dekady). 

Terminarz ostatnich czterech kolejek LaLigaTerminarz ostatnich czterech kolejek LaLiga LaLiga

LaLiga – najbardziej wyrównane rozgrywki w Europie. Ale tegoroczny wyścig o mistrzostwo to rywalizacja ślepych z kulawymi. A niewiele lepiej jest w walce o LE

To też byłby powód do zadowolenia dla Tebasa, który uważa, że mistrz mający ponad sto punktów świadczy o słabości rozgrywek – im więcej wpadek gigantów, tym lepiej radzą sobie średniacy. Trzeba jednak docenić ewidentny rozwój Sevilli. Andaluzyjczycy rozgrywają najlepszy sezon w historii klubu i mogą stać się najlepszą "czwartą siłą" w historii LaLiga. Na razie miano to dzierży Valencia z sezonu 2014/15, która rozgrywki zakończyła, mając 77 oczek. Obecnie Atletico i Sevillę dzieli ledwie sześć punktów. W sezonie 2011/12 różnica między pierwszym a czwartym zespołem wynosiła aż 37 punktów!

LaLiga chwali się, że od sezonu 2014/15 nigdzie w Europie nie było takiej rywalizacji jak tam. Różnica między mistrzem a wicemistrzem Hiszpanii wynosiła średnio sześć punktów, najmniej w największych ligach, a teraz wyścig w LaLiga jest najbardziej zacięty w Europie, równać z nim może się tylko finisz Ligue 1, w którym Paris Saint-Germain goni rewelacyjne Lille. Inną sprawą jest jednak to, że wyścig w Hiszpanii przypomina ten ślepych z kulawymi, tak samo jak ten o pozostałe miejsca w pucharach. 

Rywalizacja w LaLiga na tle tej w innych europejskich ligachRywalizacja w LaLiga na tle tej w innych europejskich ligach LaLiga

Real Betis, Real Sociedad i Villarreal tracą kilkanaście punktów do Sevilli i już dawno pożegnały się z marzeniami o kwalifikacji do Ligi Mistrzów przez LaLiga (Villarreal może to zrobić dzięki wygraniu Ligi Europy). Trzy wspomniane drużyny rywalizują o dwa miejsca w Lidze Europy i jedno w Lidze Konferencji Europy, ale ostatnio grają słabo – Villarreal poświęcił się rywalizacji w LE, a Real Sociedad i Real Betis wpadły w dołek. Szczególnie widać go po ekipie z Sewilli, która zremisowała sześć meczów z rzędu i której margines błędu zdecydowanie się zmniejszył. Na pomyłkę pozwolić sobie nie mogą już ekipy z dolnej połowy tabeli. W walce o utrzymanie pięć najsłabszych drużyn dzieli ledwie pięć punktów, a niewiele dalej są tak znane marki jak Valencia czy Getafe.

Walka o utrzymanie w LaLigaWalka o utrzymanie w LaLiga LaLiga

Czy bardziej wyrównana LaLiga to lepsza LaLiga? 

Tebas cieszy się, że LaLiga z roku na rok staje się bardziej wyrównana, ale pytanie, jak długo ten trend przetrwa. Trudno wyobrazić sobie, by Barcelona i Real na dłuższą metę dalej grały tak słabo i by dalej nie były w stanie ogrywać rywali, co pokazuje fakt, iż ledwie 11,4 proc. tegorocznych meczów zakończyło się co najmniej trzybramkowymi zwycięstwami. W Hiszpanii z roku na rok rywalizacja jest coraz bardziej wyrównana, ale to nie znaczy, że jest lepsza.

Maleje liczba gwiazd, bo Cristiano Ronaldo czy Neymar już odeszli, przyszłość Leo Messiego czy Sergio Ramosa stoi pod znakiem zapytania, a czołowe postaci ligi (Messi, Luis Suarez, Jesus Navas, Karim Benzema) to już zawodnicy wiekowi. Piłkarze, w których upatrywano gwiazd, nie grają na oczekiwanym poziomie (Eden Hazard, Antoine Griezmann, Philippe Coutinho), a młodzi zawodnicy (Ansu Fati, Vinicius, Joao Felix) są dobrzy, ale by wejść na elitarny poziom, także pod względem marketingowym, potrzebują czasu. Niewiele jest postaci, dla których dalej chce się włączać tę ligę. W Hiszpanii pada coraz mniej goli, a mecze są bardziej toporne, bo trenerzy - co podkreślali dyrektorzy sportowi pracujący w hiszpańskich klubach - stawiają na defensywny pragmatyzm kosztem romantycznej, ofensywnej gry. Zamiast zdobywania większej liczby bramek od przeciwnika, bardziej liczy się niepopełnianie błędów i wykorzystanie tych, które przydarzą się rywalowi...

Spadek jakości LaLiga widać gołym okiem, tym bardziej, jeśli rzeczywiście ogląda się większość meczów (jak autor tego tekstu). Ale by go dostrzec, wystarczy spojrzeć na rywalizację w Europie. Kiedyś, gdy Real i Barcelona dominowały w Europie, Hiszpanie mówili, że liga jest tak dobra, jak jej liderzy. Teraz gdy w ostatnich dwóch latach Królewskich i Barcę brutalnie zweryfikowały Bayern, PSG, Manchester City czy Chelsea i gdy to Anglicy dominują w pucharach, zmieniono retorykę i postawiono na hasła, którymi wcześniej posługiwali się Wyspiarze: że liga jest tak mocna, jak jej przeciętne drużyny.

LaLiga i Tebas sprawnie radzą sobie z rozwojem finansowym, z zarządzaniem wizerunkiem czy z PR-owymi zmianami retoryki (widzieliśmy to np. przy okazji protestu przeciwko Superlidze), jednak za tym powinien iść jeszcze rozwój sportowy. A z tym ostatnio różnie bywało.

Więcej o: