"Epicki powrót. Cios zadany w najbardziej okrutny sposób". Zachwyty nad Barceloną

Dominik Lenart
"Epicki powrót i dobre podejście Ronalda Koemana zdziałały cuda" - napisał meksykański oddział dziennika "Marca". "Barca wysłała poważne przesłanie. [...] Kiedy wydawało się, że burzy nie da się przegonić, w zespole Barcy zaczęło wschodzić słońce" - dodali Hiszpanie, odnosząc się do gry Barcelony, która w nieprawdopodobnych okolicznościach odrobiła straty z pierwszego półfinałowego meczu z Sevillą (porażka 0:2) i awansowała do finału Pucharu Króla, wygrywając po dogrywce 3:0.

Ronald Koeman, szkoleniowiec Barcelony był zachwycony po wyeliminowaniu ekipy z Andaluzji. Bramki dla zespołu z Katalonii zdobyli Ousmane Dembele, Gerard Pique i Martin Braithwaite w 95. minucie dogrywki. - Zawsze wierzyliśmy. Nigdy nie zrezygnowaliśmy z Pucharu. To kwestia mentalności. Jako trener nie mogę prosić mojego zespołu o nic więcej niż to, co widziałem dzisiejszego wieczoru. To jest niesamowite. Jestem bardzo zadowolony z dzisiejszej pracy zespołu. Zasłużyliśmy na awans. Myślę, że byliśmy lepsi w dwumeczu - przyznał holenderski trener ekipy z Camp Nou, cytowany przez "AS".

Zobacz wideo Liga hiszpańska ma niespodziewany problem. "To jest trochę szokujące. W tym odstają"

Wygrana z Sevillą może być punktem zwrotnym dla klubu, o którym w ostatnich dniach było głośno ze względu na aferę "Barca-Gate", w wyniku której aresztowano m.in. byłego prezydenta klubu, Josepa Marii Bartomeu. "Wykorzystywanie danych osobowych do nielegalnych celów. Atakowanie opozycji. Dzielenie dziennikarzy na swoich i wrogich. Wybielanie własnego wizerunku. To nie opis działań totalitarnej propagandy, a prezesa FC Barcelona, Josepa Marii Bartomeu, któremu grozi nawet do dziesięciu lat więzienia" - pisał Jakub Kręcidło w swoim tekście.

"BarcaGate" nie wpłynęła na piłkarzy w meczu z Sevillą

Na boisku w meczu rewanżowym z Sevillą piłkarze Barcelony nie przejmowali się w ogóle tymi wydarzeniami i szybko już w 12. minucie objęli prowadzenie po fantastycznym strzale w okienko Ousmane'a Dembele. W drugiej połowie Barcelona długo biła głową w mur, nie mogąc pokonać Tomasa Vaclika, który zastępował kontuzjowanego Yassine'a Bounou. W 73. minucie goście stanęli przed szansą na wyrównanie, aby rzutu karnego nie wykorzystał Lucas Ocamps. Strzał Argentyńczyka obronił Marc-Andre Ter Stegen.

Dopiero w czwartej minucie doliczonego czasu gry Gerard Pique strzałem głową po dośrodkowaniu Antoine Griezmanna przedłużył nadzieję na korzystny rezultat. Chwilę wcześniej drugą żółtą, a w konsekwencji czerwoną kartkę otrzymał defensywny pomocnik Sevilli, Fernando, co oznaczało, że zespół Julena Lopeteguiego całą dogrywkę będzie musiał grać w osłabieniu.

W dogrywce Barcelona szybko, bo już w 95. minucie zdobyła bramkę za sprawą Martine'a Brathwaite'a. W dogrywce mało było płynnej gry, a na boisko dominowała ostra walka i sędzia musiał często sięgać po gwizdek, gdy piłkarze popełniali wiele fauli. W jednej z sytuacji piłka odbiła od ręki będącego we własnym polu karnym Clementa Lengleta i arbiter konsultował tę sytuację z system VAR. Ostatecznie nie zdecydował się na podyktowanie rzutu karnego dla Sevilli.

Zachwyty nad Koemanem i Barceloną w hiszpańskiej prasie. "Epicki powrót"

Hiszpańska prasa w samych superlatywach pisała o remontadzie dokonanej przez kataloński zespół. "Epicki powrót i dobre podejście Ronalda Koemana zdziałały cuda. Ta wiara Gerarda Pique, który doznał kontuzji, ale po chwili wrócił na boisko" - napisał meksykański odział dziennika "Marca". 

Hiszpanie zatytułowali relację "Taki haj nie był pamiętany w Barcelonie". "To, co w grudniu rysowało się w czarnych barwach, teraz ma zupełnie inny kolor. Drużyna podążyła ścieżką wytyczoną przez Koemana i staje się bardzo silna na ławce rezerwowych" - pisała "Marca".

Dziennikarze podkreślają, że Koeman odegrał w tym wielką rolę, podejmując w zasadzie same dobre wybory w składzie. "Przed nami długi sezon, ale na końcową ocenę przyjdzie czas w czerwcu, ale w drugi kwartał zespół wchodzi podbudowany, pomimo porażki w pierwszym meczu z PSG w Lidze Mistrzów (1:4)" - piszą dziennikarze.

"Udało się Koemanowi przetrwać plagę kontuzji, gole tracone po fatalnych błędach defensywy i jesienną apatię Messiego. Holender został zwycięzcą, stawiając na Pedriego i Araujo, Minguezę, a nawet Ilaixa. Zmiana systemu na 1-3-5-2 dała zwycięstwa w dwóch meczach z Sevillą - w lidze 2:0 w Pucharze Króla 3:0. Drugorzędni gracze również przyczynili się do sukcesów: Trincao przeciwko Betisowi, Braithwaite przeciwko Sevilli. [...] Barca wysłała poważne przesłanie - czytamy dalej w dzienniku.

"Klub potrzebuje nowego zarządu oraz składu, aby znaleźć osoby idące tym samym tokiem rozumowania, z uczuciem i harmonią. [...] Kiedy wydawało się, że burzy nie da się przegonić, w zespole Barcy zaczęło wschodzić słońce - dodaje "Marca"

"Będzie to 42. finał Pucharu Króla dla Barcelony (ma już 30 trofeów) i dziesiąty w ostatnich 13 latach. Zespół przeszedł długą i żmudną podróż ze względu na brak możliwości jakiegokolwiek odpoczynku. Ter Stegen zatrzymał strzał Ocamposa z rzutu karnego i rozszerzył nadzieję do granic, które Pique rozciągnął do maksimum. W dogrywce przeciwko dziesiątce graczy Sevilli i szybkiej bramce Barca mogła się uśmiechnąć. Wreszcie" - napisał portal elperiodico.com.

"W okrutną noc dla Sevilli nie zabrakło żadnego składnika. Ale w najbardziej okrutny sposób, w ostatniej akcji regulaminowego czasu gry przyszedł cios. Pique skierował piłkę do siatki. [...] Łzy Ocamposa pod koniec meczu odzwierciedlały uczucia Sevilli" - to z kolei komentarz zamieszczony na portalu estadiodeportivo.com.

W finale Pucharu Króla przeciwnikiem Barcelony będzie lepszy z pary Athletic Bilbao - Levante. W pierwszym spotkaniu w Bilbao był remis 1:1.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.