Sezon Barcelony właśnie się skończył. Wrócił koszmar z 2019. "Mogę skłamać, ale po co?"

Jakub Kręcidło
Do przerwy, najlepszy dla Barcelony był wynik (1:1). A później dobrych wiadomości już nie było. Paris Saint-Germain wskazało Barcy, że nie należy już do europejskiej czołówki. Pytanie, co na to Leo Messi?

Gdy przy wyniku 1:0 Ousmane Dembele zmarnował stuprocentową okazję, kibicom Barcelony przypomniał się koszmar z 2019 roku. Wówczas, w pierwszym półfinale z Liverpoolem, Francuz w ostatnich sekundach miał szansę, by podwyższyć prowadzenie Blaugrany na 4:0. Nie zrobił tego, a w rewanżu The Reds odrobili straty. Tym razem karma przyszła szybciej, bo jeszcze w tym samym meczu. Strzał 23-latka obronił Keylor Navas. Po paru minutach skrzydłowy nie wrócił za Layvinem Kurzawą i padł gol na 1:1. Od tego momentu gra Barcy się posypała, PSG rosło z minuty na minutę, a najlepszy na murawie był ten, którego Katalończycy odrzucili, by kupić Dembele – Kylian Mbappe.

Barca Ronalda Koemana jest jak odwrócony Robin Hood. Zabiera biednym, oddaje bogatym. "Rewanż? Mogę skłamać i mówić o nadziejach. Ale po co?"

Snajper Paris Saint-Germain ustrzelił hat-tricka, a jego drużyna brutalnie sprowadziła na ziemię kibiców z Camp Nou. Ronald Koeman od początku sezonu tonował nastroje i mówił, że zespół czeka sezon przejściowy i że nie warto robić sobie nadziei na trofea. Ale ostatnio Barca dawała powody do optymizmu. Od początku 2021 roku grała atrakcyjniej i odważniej, a na miarę oczekiwań grały gwiazdy – wspomniany Dembele, Antoine Griezmann czy Frenkie de Jong, nie mówiąc już o Leo Messim. Wyniki? Z dwunastu meczów Blaugrana wygrała dziesięć. Ale symptomatyczne były porażki – o ile 2:3 z Athletikiem w finale Superpucharu można jeszcze jakoś tłumaczyć, bo Baskowie wyrównali na dwie minuty przed końcem, tak 0:2 z Sevillą w pierwszym meczu półfinałów Pucharu Króla pokazało Katalończykom miejsce w szeregu. Barca na chwilę z niego wyszła, ogrywając Deportivo Alaves (5:1), ale PSG nie pozostawiło ekipie z Camp Nou żadnych złudzeń. – Rewanż? Mogę skłamać i mówić o nadziejach, ale po co? – rozłożył ręce podłamany Koeman.

Smutna jest rzeczywistość, w jakiej żyją dziś w Barcelonie. Z jednej strony, wszyscy wiedzą, że drużyny nie stać na trofea. Z drugiej, łatwo zrobić sobie nadzieję po serii triumfów nad słabszymi rywalami. Przy okazji trudniejszych meczów ekipa Koemana jest brutalnie weryfikowana. Real Madryt? 1:3. Atletico? 0:1. Juventus? 2:0 i 0:3. Sevilla? 0:2. PSG? 1:4. A w większości przypadków był to najniższy wymiar kary. Nawet pozbawieni Angela Di Marii i Neymara paryżanie urządzili sobie w Barcelonie koncert. Bawili się. Grali szybko, dynamicznie, z polotem, pomysłem – słowem, kompletnie inaczej niż Barca, która w dwóch ostatnich występach w fazie pucharowej Ligi Mistrzów straciła 12 goli. To liczba niegodna tak wielkiego klubu. – Jeśli na tym poziomie nie jesteś odpowiednio przygotowany fizycznie, będziesz cierpiał, szczególnie w drugich połowach – przekonywał Koeman, a ostatnie kompromitacje Barcy potwierdzają jego słowa.

Barcelona potrzebuje, by nowy prezydent okazał się cudotwórcą. Jej sezon właściwie się skończył

Katalończycy od 2015 roku nie są w stanie zdobyć Ligi Mistrzów. W tym roku również im się to nie uda, chyba że dojdzie do cudu. Z nadziejami na mistrzostwo Hiszpanii Barca pożegnała się już dawno tak jak z szansami na Superpuchar po porażce 2:3 z Athletikiem w finałowym meczu. Zostaje Puchar Króla. W nim trzeba odrobić dwubramkową stratę do Sevilli, która wygrała dziewięć spotkań z rzędu, a od siedmiu nie straciła gola. Może się okazać, że 3 marca, gdy Andaluzyjczycy przyjadą na Camp Nou, sezon Barcelony się praktycznie zakończy. 7 marca wybrany zostanie nowy prezydent, który będzie musiał okazać się cudotwórcą, bo podniesienie tej ekipy z kolan przy tak potężnym kryzysie finansowym będzie nieprawdopodobnym wyzwaniem.

Co dalej z Leo Messim? Dostał kolejny dowód, że mistrzowska ekipa Barcy jest rozbita. Ale czy Paris Saint-Germain sprowadzi go kosztem Kyliana Mbappe?

– To był definitywny koniec Messiego w Barcelonie – przekonywał Luis Suarez Miramontes, jedyny hiszpański zdobywca Złotej Piłki, na antenie radia Cadena SER. Argentyńczyk, którego kontrakt wygasa po sezonie, nie wziął Barcy na swoje barki. Strzelił gola z karnego, ale został odłączony od gry przez Mauricio Pochettino. Z boiska schodził sfrustrowany i przygnębiony, co dziwić nie może. Pytanie, jak wtorkowy wynik wpłynie na jego przyszłość? Z jednej strony, dostał kolejny dowód na to, że mistrzowska ekipa Barcy została rozbita i że potrzeba będzie wiele czasu na jej odbudowanie, ale też i my zobaczyliśmy, że dziś Leo nie jest w stanie samemu tuszować wszystkich problemów Dumy Katalonii. Z drugiej, czy sukces PSG nie zamyka drzwi przed geniuszem z Rosario? "L'Equipe" informowało, że jeśli Messi ma trafić na Parc des Princes, to ze względów ekonomicznych konieczne będzie pożegnanie z Mbappe. Tylko czy ktoś wybierze blisko 34-letniego Leo ponad 22-letnim Kylianem?

Więcej o:
Copyright © Agora SA