Bestia na boisku. Ma 21 lat, a gra jak weteran. Odkrycie sezonu w Barcelonie

Jakub Kręcidło
Ronald Araujo miał tylko łatać dziurę po kontuzji Gerarda Pique, a wyrósł na filar odmłodzonej Barcelony. W obronie jest nie do przejścia, gdy strzelił gola, to od razu takiego do zapętlenia w powtórkach: półwolejem w meczu z Valencią. I jak kiedyś Carles Puyol, rzuca się do każdej interwencji, jakby miała być jego ostatnią w życiu.

Którego z piłkarzy barcelońskiego Dream Teamu chciałby pan dziś widzieć na Camp Nou? – zapytano kilka tygodni temu Ronalda Koemana? – Siebie – odpowiedział trener, jeden z najlepszych stoperów w historii. W Barcelonie straszyła wtedy pustka wśród środkowych obrońców. Na długo wypadł Gerard Pique, o leczeniu i rehabilitacji Samuela Umtitiego można pisać książkę. A najstarszy stażem Clement Lenglet gra czasami w tym sezonie tak, jakby dopiero się uczył zawodu. A rozwiązaniem tych problemów rzeczywiście okazał się pewien Ronald, też grający z czwórką jak kiedyś Koeman. Ronald Araujo wskoczył do składu, gra znakomicie i potwierdza regułę, że ostatnio Barcelonie najlepiej udają się te transfery, o których było cicho. To jest sezon takich cichych bohaterów: Pedriego i właśnie Araujo. 

Zobacz wideo "Myślę, że Milik nie zapomniał o Juventusie, a Juventus o nim"

Transfer do wielkiego klubu był mu przeznaczony 

Urugwajski obrońca trafił do Barcelony w 2018 roku. Dla większości był anonimowym piłkarzem. Został odstrzelony przez Penarol, gdy grał jeszcze jako napastnik, a Blaugrana wypatrzyła go w urugwajskim drugoligowcu Boston River. Zapłaciła 1,7 miliona euro, a kolejne 3,5 miliona mogła dołożyć w bonusach. Kibice nie robili sobie wielkich nadziei. Dyrektorzy Barcy w poprzednich latach wydali dziesiątki milionów euro na transfery ponad 40 graczy do drużyny rezerw. Żaden (!) nie przebił się do pierwszego zespołu. W tym przypadku było jednak inaczej. Katalończycy o tydzień wyprzedzili Real i sprowadzili obrońcę, który - jak przyznawał Sergio Cabrera, były urugwajski trener - "miał w swoim przeznaczeniu jeden z najlepszych klubów na świecie". 

Klęska Realu. Klęska Realu. "Zmarnowana generacja". Zidane z nimi sobie nie radzi

Araujo ma 21 lat, a gra jak weteran. "Skoro na treningach kryję Messiego, co gorszego spotka mnie podczas meczu?" 

Araujo po kontuzji Pique dostał w tym sezonie szansę i w pełni ją wykorzystał. Od 8 grudnia wyszedł w podstawowej jedenastce w trzynastu meczach, opuszczając tylko starcie z Granadą (4:0), w którym zresztą też miał grać od początku, ale doznał drobnego urazu. Nikt w Barcelonie nie grał ostatnio tyle, co on: 1233 z 1260 minut. Tylko jednemu rywalowi udało się go okiwać – był to Alvaro Morata z Juventusu. Tylko Felipe z Atletico (82,5 proc.) wygrywa w LaLiga więcej pojedynków główkowych niż nadzieja Barcelony (82,1 proc.). Nikt z regularnie grających obrońców w LaLiga nie jest od niego skuteczniejszy w pojedynkach (79 proc.). Z ostatnich 30 takich starć, 21-latek wychodził zwycięsko z 26. Ronald, którego ze względu na warunki fizyczne porównuje się z Virgilem van Dijkiem czy Raphaelem Varanem, gra jak weteran. Praktycznie nie traci piłek. Rzadko fauluje. Nie obejrzał ani jednej żółtej kartki. Jest stoperem korygującym błędy, w rolę którego swego czasu na Camp Nou znakomicie wcielali się Carles Puyol, Javier Mascherano czy Umtiti. Doskonale radzi sobie zarówno na mniejszej jak i większej przestrzeni. Jak przystało na Urugwajczyka, jest w grze agresywny i konkretny. Umie wyczekać napastnika. Wydaje się, jakby nigdy nie panikował. – Skoro na treningach kryję Leo Messiego, to co gorszego może spotkać mnie podczas meczów? – śmiał się Ronald w rozmowie z agencją prasową EFE. 

"PSG okazało brak szacunku Barcelonie. Wymyka się wszelkim zasadom"

Siła leży w charakterze i samokrytyce 

W Barcelonie śmieją się, że Araujo nawet myli się dobrze. Gdy Duma Katalonii straciła punkty z Eibarem (1:1), tracąc gola po błędzie Rona, ten na ochotnika zgłosił się do pomeczowego wywiadu. Zwykle trzeba do nich ciągnąć piłkarzy jak za karę. Widzieliśmy to np. po przegranym 1:3 El Clasico, gdy do telewizji Movistar+ nie wyszedł żaden z gwiazdorów Blaugrany, tylko debiutujący w podstawowym składzie 19-latek, Sergino Dest. A tu Araujo zgłosił się sam, żeby wytłumaczyć błąd. „Nie wiedziałem, że obrońca jest tak blisko mnie. Nie mogę tak tracić piłek. Biorę na siebie pełną odpowiedzialność”  

Nie po raz pierwszy zaimponował charakterem. W debiucie z Sevillą za kadencji Ernesto Valverde zagrał 14 minut i obejrzał czerwoną kartkę. – To, że Mateu Lahoz wyrzucił mnie z boiska, nie odbierze mi radości z pierwszego występu w barwach Barcelony – przekonywał reprezentant Urugwaju, który nagrywa każdy mecz, by później analizować błędy i wyciągać wnioski na przyszłość. 

Gol Sevilli To najlepsza Sevilla w historii? Tylko zobaczcie tego gola! "Nawet Bayern nie jest tak uzależniony od Lewandowskiego"

Uczy się od Koemana, Lengleta i Pique. "Jest wybitny w tych aspektach, z którymi mam problem" 

– Ronald ma znakomity charakter – podkreślał Koeman, który zwracał uwagę, że jego obrońca ma jeszcze sporo do poprawy. Z tego Araujo doskonale zdaje sobie sprawę. Piłkarz jest samokrytyczny i pokorny, co podoba się trenerowi. Araujo regularnie pyta na treningach o wskazówki, jak powinien zachowywać się stoper. – Ronald sam grał w obronie i wiele wie. Poprawia mnie na każdym treningu – powiedział 21-latek. W każdym wywiadzie podkreśla on, jak dużą rolę odgrywa dla niego możliwość gry u boku Lengleta lub Pique. – Gerard jest wybitny w tych aspektach gry, z którymi ja mam problem – przyznaje defensor. Liczby to potwierdzają. Jak wylicza "El Pais", skuteczność krótkich podań Araujo (94 proc.) jest na poziomie tej Lengleta i Pique (po 95 proc.). Ale gdy piłka ma pokonać dystans ponad 30 metrów, różnice są ewidentne – 52 proc. Urugwajczyka, 62 proc. Francuza i aż 78 proc. Hiszpana. Uwagę na to zwracał Koeman. – Ronald musi poprawić pierwszy kontakt i nauczyć się lepiej podawać do przodu – powiedział trener. 

Para Araujo – Garcia zastąpi duet Pique – Puyol? 

Problemów Araujo z grą nogami można było się spodziewać. – W Urugwaju mamy kompletnie inny styl niż w Barcelonie. Tam nie skupiamy się na wyprowadzaniu piłki. Ciężko pracuję, by to poprawić – deklaruje defensor. Na Camp Nou wierzyli, że ich stoperem na lata będzie Jean-Claire Todibo, ale gdy Francuz tuła się po wypożyczeniach i jest odstrzeliwany przez kolejne kluby (Schalke i Benfica, Koeman: "Jest piłkarzem Barcy, ale na niego nie liczę"), Araujo konsekwentnie idzie po swoje. Przykłada się do zajęć taktycznych, jest cierpliwy i zbiera tego owoce. Zaczynał sezon jako czwarty obrońca w hierarchii, a dziś jest pewniakiem, którym - jeśli wszystko dobrze pójdzie - będzie przez kolejną dekadę. W przyszłym sezonie u jego boku może grać Eric Garcia z Manchesteru City, który słynie ze znakomitego kontrolowania piłki. W Barcelonie wierzą, że stworzą parę porównywalną z tą Pique – Puyol. 

"Chciał mnie Bayern, ale poszedłem za głosem serca. To dla mnie najlepsze miejsce"

Kościół, dziewczyna, gotowanie, seriale – fundament sukcesu Araujo 

Do tego drugiego Urugwajczyk jest zresztą porównywany.  Tak jak "Tarzan" Puyol: wie kiedy być cicho, wie kiedy pokazać siłę.  Był liderem drużyn w Urugwaju i młodzieżowej reprezentacji kraju, z którą w 2019 roku grał na mundialu w Polsce. Po dziesięciu miesiącach w rezerwach Barcy został wybrany do grona kapitanów. Teraz pokazuje właściwą mentalność w pierwszym zespole, czego dowód dostaliśmy np. podczas niedawnego Superpucharu Hiszpanii, gdy Ronald motywował kolegów przed serią rzutów karnych. Poza boiskiem to ułożony i spokojny chłopak. W wolnym czasie lubi oglądać seriale i filmy akcji, grać na PlayStation czy gotować. Specjalność? Ciasto marchewkowe. Jest głęboko wierzącym katolikiem. W mediach społecznościowych regularnie nawiązuje do Biblii. Od dawna ma tę samą dziewczynę. Nad tym, by w jego życiu nic się nie zmieniło, pracują też w Barcelonie. Kontrakt wygasa w czerwcu 2023 roku, ale w biurach Camp Nou pracują już nad jego przedłużeniem. Takiej perełki Barcelona wypuścić po prostu nie może. Zwłaszcza że już ostatnio jednego Urugwajczyka wypuściła, do Atletico, i teraz chyba trochę żałuje.  

Więcej o: