FC Barcelona potrzebowała 120 minut, aby w męczarniach pokonać trzecioligowy zespół Cornella. Głównym tematem po zakończonym spotkaniu były błędy popełnione przez zawodników Ronalda Koemana. Katalończycy nie wykorzystali dwóch rzutów karnych, co rozzłościło szkoleniowca drużyny.
- Nie rozumiem, jak to się stało, ponieważ mamy graczy, którzy potrafią strzelać. Być może to przerażające, ale naprawdę nie wiem. Nie możesz zmarnować dwóch rzutów karnych, to niepoważne - powiedział po meczu szkoleniowiec FC Barcelony.
- Aktualnie nie ma takiej presji, by trafiać rzuty karne, bo nie ma takiej atmosfery, nacisku ze strony publiczności. W takiej sytuacji trzeba zachować zimną krew i strzelić gola. Przegrana zawsze jest możliwa, to część naszej pracy, ale w meczu takim jak dzisiaj, nie możesz zaakceptować pomyłki przy dwóch karnych - dodał Koeman.
FC Barcelonę uratowały gole strzelone przez Ousmane Dembele w 92. minucie oraz trafienie Martina Braithwaite'a w doliczonym czasie dogrywki. To nie zmienia faktu, że piłkarze Ronalda Koemana awans mogli sobie zapewnić w regulaminowym czasie gry. Gdyby najpierw Miralem Pjanić pokonał Ramona Juana Ramireza w 39. minucie z rzutu karnego, a następnie w 80. minucie powtórzył to Ousmane Dembele.
- Powinniśmy wygrać ten mecz wcześniej, nie mogę powiedzieć nic więcej. Brakuje nam skuteczności. To nie może się zdarzać zespołowi takiemu jak Barca, musimy być bardziej odpowiedzialni jako zespół i zapewnić sobie zwycięstwo znacznie wcześniej - zakończył były selekcjoner reprezentacji Holandii.
Problemy z rzutami karnym FC Barcelony nie były jedynym zaskoczeniem w tej edycji Pucharu Króla. W środę (20 stycznia) na tym samym etapie zaskakującą porażkę poniósł Real Madryt. Piłkarze Zinedine'a Zidane'a przegrali z trzecioligowym Alcoyano 1:2 po dogrywce (1:1 w regulaminowym czasie gry), żegnając się jednocześnie z grą w krajowym pucharze. Katalończycy w 1/8 turnieju zmierzą się na wyjeździe z Rayo Vallecano.