Fruwający lider Barcelony. Hiszpanie zachwyceni! "Nigdy czegoś takiego nie widziałem"

Jakub Kręcidło
Pod nieobecność Leo Messiego bohater Barcelony objawił się po drugiej stronie boiska. Do walki z "messidependencią" ruszyło wielu graczy, w tym będący w znakomitej formie Ousmane Dembele, ale awans do finału Superpucharu Hiszpanii Blaugrana zawdzięcza Marcowi-Andre ter Stegenowi.

O tym, jak fenomenalny był występ niemieckiego bramkarza, dobrze świadczy scenka z końca meczu. Gdy Riqui Puig wykorzystał decydującą jedenastkę, koledzy pobiegli celebrować nie z nim, a właśnie z Markiem-Andre ter Stegenem. Niemiec obronił dwa rzuty karne (w tym strzał nieomylnego do tej pory Mikela Oyarzabala), po każdym uśmiechając się od ucha do ucha i krzycząc: "VAMOS!”, ale na tym nie koniec, bo w trakcie meczu wielokrotnie ratował skórę kolegom. – Marc do tej pory fruwa między słupkami – śmiał się po zakończeniu meczu z Realem Sociedad (1:1, k. 3:2) stoper Ronald Araujo.

Zobacz wideo Co się dzieje z Barceloną? "Oczekiwałbym od Koemana trochę samokrytyki"

Ter Stegen sam siebie nie chwali, ale robią to inni

– Cieszę się, że tak się to skończyło, bo wcześniej nie przeanalizowałem, jak rywale strzelają karne – powiedział ter Stegen. – Zawsze staram się pomagać drużynie. Ale to nie czas na dumę czy zachwyty, tym bardziej, że mogłem obronić więcej karnych. Przechodzimy dalej, musimy wygrywać i tyle – dodał Niemiec. Skromność to jedna z jego głównych cech. Sam siebie nie pochwali, ale robią to inni. Wystarczy spojrzeć na nagłówki w hiszpańskiej prasie. W "ABC" czytamy, że "ter Stegen umie latać". Hugo Cerezo z "MARCA" pisze, że "nigdy czegoś takiego nie widział". "AS"? "Super ter Stegen prowadzi Barcę do finału”.

Alfa i omega Barcelony – jeden w ataku, drugi w bramce

Pod nieobecność Leo Messiego na Estadio Nuevo Arcangel ter Stegen okazał się archaniołem i zbawcą Barcelony, która w Argentyńczyku i Niemcu ma swoje odpowiedniki alfy i omegi – jeden jest kluczowy dla ataku, drugi jak nikt zabezpiecza defensywę. Poza popisem w serii karnych, wychowanek Borussii Mönchengladbach obronił sześć strzałów, a kilka razy (jak np. uderzenia Adnana Januzaja z rzutu wolnego czy w sytuacji sam na sam) popisał się paradami, których jakość mogła umknąć w transmisji i którą doceniamy po obejrzeniu powtórek w zwolnionym tempie. Drugi raz w tym sezonie Niemiec obronił sześć uderzeń. Wcześniej dokonał tego w starciu z Dynamem Kijów w Lidze Mistrzów, które Blaugrana wygrała 2:1. Po nim narzekał, że lepiej, by nie był bohaterem. Zwracał uwagę na to, że musi często ratować Barcę i że ta musi lepiej działać w defensywie, ale do tej odpowiedzialności 28-latek musiał się przyzwyczaić. Widać to nawet w tym roku. Barcelona wygrała cztery mecze w 2021 roku, ale w każdym kluczową rolę odgrywał ter Stegen. W Huesce (1:0) błyszczał w końcówce, w starciach z Athletikiem (3:2) i Granadą (4:0) popisywał się kluczowymi paradami na starcie spotkań, a z Realem Sociedad błyszczał od pierwszej do ostatniej minuty.

Zmiana wzorców zachowań sprzyja ter Stegenowi

W trakcie przebudowy po odejściu Luisa Suareza, Ivana Rakiticia czy Arturo Vidala w szatni zmienia się hierarchia i odchodzi się od dawniej przyjętych wzorców zachowań. To sprzyja ter Stegenowi. Niemiec miał wątpliwości ws. przyszłości w Barcelonie, gdzie nie podobało mu się zachowanie części szatni, jednak ostatecznie zdecydował się przedłużyć kontrakt do 2025 roku. "Klęska w Lizbonie znokautowała Barcelonę. Zakończyły się wendetty, rządy ego czy lekkość w olewaniu treningów. Wprowadzono nowe zasady, bardziej profesjonalne. To bardziej podoba się Marcowi-Andre, za którym podążają młodsi zawodnicy, widzący w nim lidera drużyny”, czytamy w "AS-ie". 

Przywódca, którego potrzebowała odmieniona Barcelona

Katalońscy dziennikarze zwracają uwagę, że w Niemcu Barcelona znalazła boiskowego, charakterologicznego przywódcę, którego poszukiwała po odejściu Carlesa Puyola. Ferran Martinez z "Mundo Deportivo" pisał, że "jednym z nielicznych atutów gry przy pustych trybunach jest to, że można zobaczyć, jak Marc-Andre czyta grę, jak rządzi, poprawia i wspiera swoich kolegów”. 28-latek ma wszystko, by jeszcze przez kilka lat być pierwszoplanową postacią drużyny, w której do głosu dochodzą Pedri, Ansu Fati czy inni młodzi zawodnicy. "Dzisiejsza szatnia Barcelony może i nie ma tyle jakości, co ta z najlepszej dekady w historii klubu, ale na pewno jest w niej więcej nadziei i ekscytacji” – kończy Juan Jimenez z "AS-a".

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.