Koronawirusowy skandal w Maladze. Josua Mejias złamał protokół, bawiąc się w klubie

Josua Mejias, obrońca Malagi, złamał koronawirusowy protokół w Segunda Division. W sylwestra był z partnerką w jednym z andaluzyjskich klubów, gdzie nie zachowywał się zgodnie z zasadami.

2021 rok ledwo się zaczął, a Malaga już ma do rozwiązania pierwszy poważny problem. Jej obrońca Josua Mejias brał udział w imprezie sylwestrowej w jednej z dyskotek w Marbelli, popularnym andaluzyjskim kurorcie. Zdjęcia z zabawy udostępniał sam piłkarz i jego partnerka. Szybko zdali sobie sprawę z błędu i je usunęli, jednak teraz Wenezuelczyka czekają spore problemy.

Zobacz wideo Co się dzieje z Barceloną? "Oczekiwałbym od Koemana trochę samokrytyki"

W klubie, w którym przebywał Mejias, nie respektowano żadnych zasad sanitarnych. Nie było mowy ani o maseczkach, ani o zachowywaniu dystansu. Piłkarz i jego partnerka bawili się w najlepsze, jakby pandemii nie było, co jest też oczywiście złamaniem restrykcyjnego protokołu LaLiga, o którym niedawno naszemu dziennikarzowi, Jakubowi Kręcidło, opowiadał Mateusz Bogusz, polski pomocnik Logrones.

Zachowanie Mejiasa jest tym bardziej irracjonalne, że dyrektor sportowy Malagi, Manolo Gaspar, przed świąteczną przerwą spotkał się z zawodnikami i dał im jasne polecenia, by nie pakowali się problemy. Chciał, by zachowywali się odpowiedzialnie i się kontrolowali. I by pod żadnym pozorem nie brali udziału w dużych imprezach. Wenezuelczyk się nie posłuchał i nie wiadomo, czy będzie mógł zagrać w sobotnim meczu z Albacete, choć w piątek przebadani zostali wszyscy piłkarze Malagi. Ewentualna absencja 21-latka byłaby dużym problemem dla zespołu, bo Andaluzyjczycy mają potężne problemy finansowe i bardzo wąską kadrę, tym bardziej w obliczu zawieszeń i kontuzji.

Warto przypomnieć, że Mejias nie jest pierwszym piłkarzem z Segunda Division, który złamał protokół. Wcześniej zrobiło to dwóch graczy Tenerife, Alberto Jimenez oraz Javi Alonso, którzy również bawili się w jednym z klubów. Zostali ukarani przez klub.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.