Damian Kądzior w tym sezonie La Liga wystąpił w zaledwie pięciu z 11 ligowych spotkań. Skrzydłowy Eibaru zagrał zaledwie 113 minut, we wszystkich meczach wchodząc na boisko z ławki rezerwowych. - Przychodząc do Eibar, spodziewałem się, że będzie to wyglądało trochę inaczej. Zapłacono za mnie duże pieniądze jak na warunki klubu, a od dwóch miesięcy nie dostałem niemal żadnej szansy. Na pewno jednak nie spuszczam głowy, muszę się z tym zmierzyć. Naprawdę dużo zrobiłem, żeby tutaj trafić - powiedział dla portalu "WP SportoweFakty".
Damian Kądzior dołączył do Eibaru w sierpniu 2020 roku. Władze hiszpańskiego klubu zapłaciły ekipie Dinama Zagrzeb dwa miliony euro i związały się z 28-letnim skrzydłowym trzyletnim kontraktem. Aby nadrobić nieobecność w okresie przygotowawczym nowego klubu, Kądzior nie przyjechał na ostatnie zgrupowanie reprezentacji Polski.
- Poświęciłem wyjazd na reprezentację, żeby odzyskać stracony czas i przez dwa tygodnie mocno popracować. Uważam, że innej decyzji nie mogłem podjąć. I wydawało mi się, że forma poszła w górę. Niestety, moja decyzja się nie obroniła. Na pewno jednak się nie zadręczam i nie żałuje jej, to nie miałoby sensu. Miałbym usiąść i płakać? Czasu już by to nie wróciło, na pewno to lekcja na przyszłość. Uważam, że wszystkie decyzje nas budują - podsumował reprezentant Polski.
W poprzednim klubie Damian Kądzior pełnił kluczową rolę. - W czerwcu byłem najlepszym zawodnikiem ligi chorwackiej - powiedział. Sezon 2019/20 polski skrzydłowy z 37 rozegranymi meczami, w których strzelił 13 goli oraz zanotował 11 asyst. Mniejsza liczba występów w nowym zespole nie podcina mu jednak skrzydeł. - Na pewno nie wywiesiłem białej flagi. Bardzo dużo czasu poświęciłem, żeby być lepszym. Jestem typem walczaka - trenuję dodatkowo, mam indywidualnego trenera, chcę pokazać, że mi zależy, bardzo intensywnie uczę się też języka hiszpańskiego. Mam pod tym względem czyste sumienie, robię wszystko, co w mojej mocy, żeby grać - oznajmił.