W sierpniu Leo Messi wywołał wielkie zamieszanie, gdy poinformował Barcelonę, że zamierza opuścić klub. To był efekt porażki katalońskiej drużyny z Bayernem Monachium w Lidze Mistrzów. Messi chciał odejść nawet za darmo, ale na to nie zgodził się ówczesny prezes Josep Maria Bartomeu.
Argentyńczyk ma ważny kontrakt z Barceloną do końca czerwca przyszłego roku. Może rozmawiać z nowymi potencjalnymi pracodawcami już od stycznia. Jak informuje ESPN, prawdopodobne jest, że odejdzie latem z Camp Nou. Na dodatek działacze "Dumy Katalonii" będą musieli mu wypłacić gigantyczne pieniądze. Trzy lata temu Argentyńczyk podpisał aktualnie obowiązującą go umowę. Zagwarantowano mu wtedy bonus lojalnościowy w wysokości 66 mln euro. Połowę tej kwoty dostał w lutym poprzedniego roku. Drugą część (33 mln euro) otrzyma, jeśli do końca trwania kontraktu nie odejdzie z Barcelony. A więc musi pozostać przez nieco ponad pół roku. Bez znaczenia będzie fakt, czy Argentyńczyk po upływie trwania aktualnego kontraktu podpisze kolejny z Barceloną, czy też zdecyduje się odejść.
Lato przyszłego roku może być dla klubu z Camp Nou bardzo gorące. Samo odejście Leo Messiego byłoby fatalną wiadomością pod kątem gry i wizerunku drużyny. Do tego klub ucierpiałby finansowo, a Barcelona nie ma teraz pieniędzy. Niedawno chciała wzmocnić zespół, m.in. pozyskując Memphisa Depaya z Lyonu, ale nie było ją stać na Holendra. - Francuski klub obniżył cenę za Depaya do 25 mln euro, ale katalońskiego zespołu i tak nie było stać, aby go kupić - informował "Daily Mail".