19-letni Japończyk trafił do Realu Madryt z FC Tokio w lipcu 2019 roku. W zeszłym sezonie był wypożyczony do Mallorki, gdzie pozostawał zawodnikiem pierwszego składu i według wielu ekspertów byłby użyteczny dla Realu od startu nowego sezonu. Ma jednak problem, który może sprawić, że nie zostanie w drużynie ze stolicy Hiszpanii.
Jak tłumaczy dziennik "Marca", pierwszą opcją dla zawodnika, żeby grać w Realu Madryt, Kubo musiałby mieć hiszpańskie obywatelstwo. Na to nie pozwala mu jednak japońskie prawo. W jego kraju nie ma możliwości posiadania podwójnego paszportu. Są wyjątki, ale Kubo nie spełnia żadnego z warunków, by mógł je dostać - w większości musiałby się urodzić przed 1985 rokiem, gdy weszła w życie regulująca te przepisy ustawa.
Drugim wyjściem jest umieszczenie go wśród trzech piłkarzy, którzy grają w Realu bez paszportu, ale ten limit został już wypełniony. W klubie pozostają Vinicius Junior, Rodrygo i Eder Militao, którzy na razie pełnią większą rolę niż Japończyk. Tym samym dla Kubo pozostaje kolejne wypożyczenie z Realu, zmiana klubu albo porzucenie własnego kraju.
Jak podaje "AS", najbardziej prawdopodobna jest ta pierwsza opcja. Zainteresowane Kubo są m.in. Real Sociedad i Real Betis, a Florentino Perez rozważy, gdzie wyśle piłkarza. Kontrakt z Realem MadrytZinedine Zidane widzi w nim zawodnika, który niedługo wzmocni drużynę.
Inni zawodnicy także czekają jednak na swoją szansę i nie wiadomo, czy przyszłość Japończyka będzie powiązana z Realem. Klub może stracić ogromny talent. Kubo w zeszłym sezonie w Mallorce zagrał w 35 meczach, w których zdobył cztery gole i zaliczył pięć asyst.
Przeczytaj także: