Za nami 30 kolejek sezonu 2019/2020 LaLiga. Na prowadzeniu jest Real Madryt, który tyle samo punktów, co Barcelona (65), ale lepszy bilans bezpośrednich spotkań. Nie ma wątpliwości, że walka o mistrzostwo Hiszpanii do końca będzie zacięta, a zadecydować mogą detale - jak chociażby terminarz. Na niego właśnie poskarżył się Real Madryt. Chodzi o 33. i 34. kolejkę.
Zgodnie z aktualnym planem gier Real miałby w czwartek o 22:00 zagrać z Getafe, a już w niedzielę jego kolejne spotkanie z Athletikiem Bilbao zaczęłoby się o 14:00. Działacze stołecznego klubu sprzeciwiają się temu pomysłowi, argumentując, że przerwa między meczami jest zbyt krótka. - Działacze Realu Madryt początkowo nie mogli uwierzyć w to, co zobaczyli - napisała "Marca" o reakcji szefów Realu na terminarz.
Kontrowersje są tym większe, że w tych samych kolejka Barcelona będzie miała dłuższą przerwę między meczami. Najpierw zagra we wtorek o 22:00 z Atletico Madryt, a potem dopiero w niedzielę o 22:00 z Villarreal. Działacze Realu złożyli już oficjalną skargę na nowy harmonogram gier.
W ostatnich dniach nie brakuje napięć na linii Madryt - Barcelona. - Stołeczna "Marca" pierwszą stronę tytułuje jednym słowem - lider. Kataloński "Mundo Deportivo" dodaje - lider VAR-u. Real Madryt wykorzystał potknięcie Barcelony, wygrał 2:1 z Realem Sociedad i na osiem kolejek przed końcem prowadzi w tabeli - pisał Dawid Szymczak, dziennikarz Sport.pl.
Wspomniane spotkanie Realu Madryt z Realem Sociedad wywołało wielkie kontrowersje, bo zdaniem katalońskich mediów zwycięzcom pomogli sędziowie. - Skandal na Anoecie. Real wygrał po wątpliwym karnym na Viniciusie, golu po możliwej ręce Benzemy i anulowanym trafieniu Realu Sociedad - przekonywał dziennik "Sport".