Hiszpania jest jednym z krajów najbardziej dotkniętych epidemią koronawirusa na świecie. Od początku pandemii zakażonych zostało już ponad 270 tys. ludzi, a blisko 30 tys. z nich zmarło. Szef La Ligi Javier Tebas podkreślał jednak od dawna, że w przypadku przerwania i niedokończenia rozgrywek czołowej hiszpańskiej ligi, kluby bezpowrotnie stracą niemal miliard euro.
W sobotnie południe premier Hiszpanii Pedro Sanchez dał zielone światło na powrót ligi piłkarskiej już w tygodniu zaczynającym się 8 czerwca. Tebas kilka dni temu mówił, że realnym terminem na restart rozgrywek jest sobota 12 czerwca. Sezon miałby najprawdopodobniej trwać do końca lipca. Ale przy 12 czerwca jest jeszcze znak zapytania, bo kluby wolałyby wrócić po przynajmniej dwóch tygodniach normalnych zespołowych treningów. Wiele więc zależy od harmonogramu powrotu do pełnych zajęć.
W niedzielę partnerka Evera Banegi udostępniła zdjęcia na Instagramie, na których widać piłkarzy Sevilli, którzy łamią zasady dystansu społecznego, a także protokół dotyczący powrotu La Ligi. Choć szybko je skasowała, screeny trafiły do mediów społecznościowych. Nie wiadomo jeszcze, czy władze ligi podejmą decyzję o ukarany piłkarzy - Lucasa Ocamposa, Luuka de Jonga, Franco Vazqueza i Evera Banegi.
Oprócz decyzji o ukaraniu piłkarzy za ich zachowanie, zawodnicy Sevilli mogą także sprawić, że władze La Ligi zdecydują o skoszarowaniu zespołów przed wznowieniem rozgrywek. Piłkarze dotychczas wyrażali sprzeciw dla takiego rozwiązania, jednak ligowe władze otrzymały kolejny argument w walce o zamknięciu drużyn w hotelach przed meczem.